tag:blogger.com,1999:blog-73423939853662181842023-11-16T08:12:04.586+01:00l'art pour l'artUnknownnoreply@blogger.comBlogger183125tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-33704903799424025492012-06-12T00:42:00.001+02:002012-06-12T00:42:21.472+02:00<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe allowfullscreen='allowfullscreen' webkitallowfullscreen='webkitallowfullscreen' mozallowfullscreen='mozallowfullscreen' width='320' height='266' src='https://www.youtube.com/embed/0msWod8Ovc4?feature=player_embedded' frameborder='0'></iframe></div>
<br />Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-86569696228269848612012-06-11T17:26:00.002+02:002012-06-11T18:27:11.242+02:00dance me to the end of love<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjmxZRDDHdWob0t_b1CfP7SyQYlcziJsWwXIsTpqDxB5Puu1SpWxbsKl59oJBo2h97Bs1vDhE91r0oWgIyL4LSw0q_qkx19cVuWkEuNe-CZxMCXm6DayEBXJfROb4Teq4ivZvVw_JAXctp/s1600/amor+fugit.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="246" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjjmxZRDDHdWob0t_b1CfP7SyQYlcziJsWwXIsTpqDxB5Puu1SpWxbsKl59oJBo2h97Bs1vDhE91r0oWgIyL4LSw0q_qkx19cVuWkEuNe-CZxMCXm6DayEBXJfROb4Teq4ivZvVw_JAXctp/s320/amor+fugit.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://l-art--pour--l-art.blogspot.de/2009/02/physiologie-de-lamour-moderne.html#links"><span style="color: magenta;">amor fugit</span></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: red;">(...)</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: orange;">- nie dostales mego </span><a href="http://l-art--pour--l-art.blogspot.de/2012/04/swiaty-idealnie-rownolegle.html#links"><b><i><span style="color: orange;">listu</span></i></b></a><span style="color: orange;">?</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #990000;">- ech, dostalem, ale nie w tym rzecz! ja chce ciebie. chce byc z toba!</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: orange;">- to wyjdz za mnie.... har har har! </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #990000;">- jesli mi obiecasz, ze bedziesz sie ze mna pieprzyc 5 razy dziennie. :)</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: orange;">- jesli mi za to zaplacisz. :)</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #990000;">- oszalalas!</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: orange;">- nie, probuje sie tylko dostosowac do uroczyscie przez ciebie zainicjowanego poziomu rozmowy, najdrozszy <span style="color: orange;"><a href="http://l-art--pour--l-art.blogspot.de/2010/10/ostatnia-wieczerza.html"><b><span style="color: orange;">r</span></b></a>.</span></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #990000;">- no ok, sorry. ale przyznasz, ze do polanskiego zbittermoonizowania jeszcze nam daleko.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: orange;">- do tych portow nigdy nie dotrzemy, nie ma obawy. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #990000;">- bo?</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: orange;">- bo ksiezniczka zaslepiona naiwnoscia & narcyz to zaloga nadajaca sie idealnie na statek szalencow a nie do zwiazku.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #990000;">- zwiazek jest statkiem szalencow. ale cholera, ty mi nie wierzysz, mam racje?</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: orange;">- wierze. w twe pozadanie. ale nie widze siebie w twoim uniwersum kobiet. nie w roli satelity.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #990000;">- co chcesz zatem uslyszec? kocham cie? przeciez mowilem ci to juz sto razy!</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: orange;">- :) niewiele sie nauczylam w tym moim durnym zyciu, ale tego, ze wieksza wage nalezy przypisywac czynom nie slowom juz tak.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #990000;">- brzmisz niczym bohaterki z jane austen. to co? mam wyslac list z referencjami do twego ojca i zwazac na kazdy ton jakim z toba rozmawiam, bo ow moglby implikowac zamierzenie zamazpojscia? obudz sie w koncu! pieprzona romantyczka. i daj mi lyka, prosze.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: red;">odczekalam cierpliwie, az wypil pol butelki martini. po czym dodalam:</span><span style="color: #cc0000;"> </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: orange;">- pieprzony fan moderny. zimny, wyrachowany, rzeczowy, racjonalistyczny.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #990000;">- niech ci bedzie, ale przynajmniej nie grzezne w mieszczansksich wyobrazeniach o milosci. nie widzisz jak bardzo nas to hamuje? i w gole ty, ktora przeciez obracala sie w tej wiedenskoamsterdamskiej bohemie i zazywala wolnego seksu nagle w dzwieku fanfarow oznajmiasz mi, ze oczekujesz tradycyjnego zwiazku, wyborne.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: orange;">- i otoz. seksu. wiez emocjonalna to zupelnie co innego. ale podejrzewam, ze i tak nie zrozumiesz. preferujesz przeciez blondynki o lodowatej aurze, ktore swe idealnie dlugie nogi dekoruja na neoliberalnym szezlongu, kuszac dyskretnie wygladajaca z rozciecia spodniczki podwiazka?</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #990000;">- o to to. idealnie sie opisalas. teraz wiesz, dlazczego chce z toba byc. :) co sie tak rozgladasz?</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: orange;">- szukam suflera.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #990000;">- haha, taki moze byc? </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: red;">spytal, podajac mi niedopite martini.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: orange;">-dawaj. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #990000;">- wiesz, ja nie mam zamiaru tkwic w czyms, co caly czas trzeba definiowac i sie bez przerwy z czegos usprawiedliwiac. oraz zdawac relacje ze swych uczuc. pieprze taki uklad. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: orange;">- to co do cholery tu robisz? przerwales moj piknik z a., przychodzac na rozane wzgorze i wygladajac mnie? bylo spedzac ten drogocenny czas z jedna z twych kolejnych kandydatek do haremu, uprawiac uczuciowy kapitalizm. wymiana towaru: uczucia, kasa, sex, prestiz, kazda da ci za te wartosci wiele. ja ci tylko jestem w stanie zaplacic moja paranoja. i dlatego miedzy innymi juz w to nie gram. game over, my darlin*, ok?</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #990000;">- gdyby mi na nich zalezalo bardziej czy bylbym teraz tutaj? to z toba mam niesamowita plaszczyzne intelektualna i seksualna. nie z innymi. i wzbraniam sie przeciwko redukcji do li i tylko pozadania. to nie to. ech, wiesz ty jestes niesamowicie wyksztalcona, ja takich elokwentnych kobiet nie znam. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: orange;">- czyzbys zamierzal mi uplesc laurowy wianuszek? cos nowego, mersiboku, szapoba, olalala i inne takie, ale...</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #990000;">-nie. chcialem powiedziec, ze to wyksztalcenie nic ci nie daje. bo obawa przed ludzmi oraz brak poczucia wlasnej wartosci na zawsze beda cie dyskwalifikowac w tej grze. zrob cos z tym i sprobuj byc ze mna. zaryzykuj choc raz w zyciu do cholery!</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: orange;">- i tak przemierzylismy piekna droge od fantastyki do introspekcji & z powrotem. posluchaj, te rozmowy prowadzimy od dwoch bez mala lat. a zatem dlaczego nagle cokolwiek nagle mialoby ulec zmianie? powiedz mi, wyjasnij, bo ja nie rozumiem. juz nic. ty szukasz jakiejs ifigenii, klytajmnestry whatever. silnych kobiet. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #990000;">- coz, dopoki nie zamierzasz zabawic sie w holfernesowa judyte, zaakceptuje wszystkie inne wcielenia :)</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #990000;">zgadzasz sie? </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: orange;">- ... </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: red;">nie odpowiedzialam. za bardzo zajeta bylam polykaniem lez.</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: red;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: #990000;">- ych no mow! odezwij sie! hello? hello I, helllo II, hello III, hello IV...</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: red;">i nagle oboje zamilklismy w oslupieniu. r. odwrocil glowe w tym kierunku, w ktorym spogladalam i ja. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: red;">na niebie ukazal sie naszym oczom wielki fajerwerk, a w tle rozlegly sie dzwieki symfonii mahlera. </span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: red;">wkrotce potem na przeciw nam wybiegli rozesmiani goscie weselni...</span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: red;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwnQetgEsyVJhQ1pBk-wK87NRWBCWFnp2lMSq8WQG5RqO8NtNSnv5gq3Zg6dFIrFWYcL4baTWSOjQX9CWqCXn7GYs9_77-s7duLLgrtQGTON2HV9Py-audBksZGtZ6J2CT31h6IJUVPRfO/s1600/munch+separation.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="249" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjwnQetgEsyVJhQ1pBk-wK87NRWBCWFnp2lMSq8WQG5RqO8NtNSnv5gq3Zg6dFIrFWYcL4baTWSOjQX9CWqCXn7GYs9_77-s7duLLgrtQGTON2HV9Py-audBksZGtZ6J2CT31h6IJUVPRfO/s320/munch+separation.jpg" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: red;"><br /></span></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<span style="color: red;">munch. rozstanie.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-12889535603002907092012-04-22T20:16:00.000+02:002012-04-22T20:20:34.864+02:00swiaty idealnie rownolegle<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTMzj3uIIp5KY-W7fUiGqH2jh6hpRjljr40BAigIxdU4idZhbVaERhhnI7VUm9fuwOnKn2zCoJmJrCTSnkpWBL_wzaPXaEm9SRlvGXAENVitvvxwJBUaJIiRiTGrVZx47xo0qykZgLp3xV/s1600/minotaur+and+the+female+picasso.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="242" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiTMzj3uIIp5KY-W7fUiGqH2jh6hpRjljr40BAigIxdU4idZhbVaERhhnI7VUm9fuwOnKn2zCoJmJrCTSnkpWBL_wzaPXaEm9SRlvGXAENVitvvxwJBUaJIiRiTGrVZx47xo0qykZgLp3xV/s320/minotaur+and+the+female+picasso.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: orange;"><a href="http://l-art--pour--l-art.blogspot.de/2010/10/ostatnia-wieczerza.html#links"><span style="color: orange;">drogi r.</span></a>,</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cc0000;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cc0000;">w skomplikowywaniu bylismy zawsze niedoscignieni. gierki sadomasochistyczne, praktykowane od lat, w ktorych role mistrza i ucznia potrafily zmieniac sie wedle kaprysu oraz chwili. czterej jezdzcy apokalipsy (</span><span style="color: #cc0000;">krytyka i odpowiedz na nia, blokada i pogarda)</span><span style="color: #cc0000;">, ktorymi kierowales bez najwiekszego zdawaloby sie wysilku i przywolywales, gdy tylko ogarnial cie komunikacyjny bezwlad, bezpardonowo potrafili zniweczyc kazde z milosci wypowiedziane slowo.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cc0000;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cc0000;">nauczylam sie z nimi obchodzic, umiejscawiajac je w sferze werbalnej, bezpiecznej, potrafiacej zranic, ale nie docierajacej najglebiej. bo pewnosc, ze sfera fizycznego pozadania pozostawala nietknieta, komunikacyjnie idealna, dodawala mi sil, by przetrwac kolejne werbalne tornada. ale i te przekroczyles ostatnio, witajac mnie w zalkoholizowanym stanie, z twoja ukochana cohiba w ustach, w rozchlestanej koszuli i zagubionym spojrzeniem. nigdy przedtem i nigdy potem nie byles tak blisko utraty kontroli w mej obecnosci jak mialo to miejsce wtedy, tamtego wieczoru. ty, pan i wladca, zwyciezca, geniusz. swiadomy swej aury i intelektu.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cc0000;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cc0000;">zatem cale wrazenie jakie wynioslam z tego zblizenia zabarwione bylo pewnoscia, ze wiedziesz zywot bardzo nieszczesliwy. ze tkwisz we wlasnym, misternie ulozonym porzadku rzeczy. w twoim cholernym ordnung der dinge. jestes podwojnie uwieziony, w roznych zwiazkach, z roznymi zobowiazaniami. oba niby oficjalnie uznane, niby bez zarzutu, idealnie dopasowane do spolecznych konwencji.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cc0000;">troszczysz sie zatem o nie, starajac zachowac cokolwiek, rozpaczliwie chroniac synow przed negatywnoscia wspomnien twego wlasnego dziecinstwa. dbasz o te codzienna, zwykla egzystencje, moralnie uporzadkowana, powierzchowna, martwa. i kazda twoja proba wyrwania sie z niej chocby na chwile, wiaze sie z bolem i niemoznoscia spelnienia. bo smak upragnionej wolnosci mozesz poczuc tylko przez chwile, instrumentalizujac dynamike, gwaltownosc, namietnosc, czyniac to twoim i moim kosztem. zblizasz sie wowczas do mnie w poszukiwaniu jakiegokolwiek ratunku, traktujac niczym oaze, kreatywny potencjal, ktory tak pieczolowicie zostal wykluczony z twego grzecznego porzadku rzeczy. jestem dla ciebie filtrem, przez ktory zachlystujesz sie powietrzem i w ktoremu w swych uniesieniach wyznajesz milosc. ale ja niestety jestem dskonale swiadoma tego, ze to tylko chwilowe. pewien rodzaj zadowolenia, ktore byc moze jest nieslychanie silne, porazajace swa obecnoscia tu i teraz. intensio zrownane z extensio. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cc0000;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cc0000;">ale z miloscia nie ma ono wiele wspolnego. mylisz ja z pozadaniem. pozadaniem bedacym na tyle silnym, ze czeka sie pod drzwiami godzinami. i wydzwania stojac pod oknem. ale ja juz nigdy tych drzwi nie otworze. bo wiem, ze nie zdecydowalbys sie na zalozenie kolejnej zwyklej codziennej egzystencji. albowiem i ta stalaby sie wowczas aporia. musialbys zrezygnowac z tego tak przez ciebie wielbionego nieposkromienia, namietnosci, chwilowej utraty kontroli. znow musialbys wszystko strategicznie definiowac, obmyslac, podchodzic do zwiazku operatywnie. byloby nudno, bezpiecznie, moralnie. a tego masz juz w nadmiarze. i nie poswiecilbys na oltarzu jakze cennego pozadania. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cc0000;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cc0000;">wiem, ze sie nie poddasz i bedziesz probowal nadal. jestes typem zwyciezcy, kochasz wladze i nie spoczniesz zanim nie odczujesz satysfakcji plynacej z faktu, iz wreszcie mnie zdominowales. pokonales. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cc0000;"><br /></span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cc0000;">byc moze jednak jestem silniejsza anizeli wydaje sie nia byc sama sobie. </span></div>
<div style="text-align: center;">
<span style="color: #cc0000;">dlatego zdecydowalam sie odejsc.</span></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-69410260561988503092011-02-06T17:05:00.002+01:002011-02-06T17:07:11.441+01:00<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwZi0sEuGde8QhhORbNv_JCHDuOwYUysGTdChk9ieJfmnVsqYQGMaIekwMxFi7IkqwpEEvcZ1pbkQWaSNxQguxWFX7BzMCxaWRDyVqAlIiOtrKUt02PvpwtH9JJ3sksQSRlKNyxWLn2_FB/s1600/romantic.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 242px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgwZi0sEuGde8QhhORbNv_JCHDuOwYUysGTdChk9ieJfmnVsqYQGMaIekwMxFi7IkqwpEEvcZ1pbkQWaSNxQguxWFX7BzMCxaWRDyVqAlIiOtrKUt02PvpwtH9JJ3sksQSRlKNyxWLn2_FB/s320/romantic.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5570608484987116690" border="0" /></a><br />i to by bylo na tyle.<br />dziekuje wam za uwage. :)<br /></div><div style="text-align: center;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-52550871935453201722010-11-06T14:32:00.005+01:002010-11-06T14:45:49.486+01:00<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYCXbF1d3em7Z6WQ7CW1HoAgeWQ74m0_ohSJdLCcYBrUReDW7hHCVvsKOL4waj9kvmQf6iykqiklPSk9-3aZLGFHU0s85qtztBj9kBguGVleJ0tyVDMoN4gR2xPK6hMfhqvTZBuXCOkxQT/s1600/gold.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 160px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhYCXbF1d3em7Z6WQ7CW1HoAgeWQ74m0_ohSJdLCcYBrUReDW7hHCVvsKOL4waj9kvmQf6iykqiklPSk9-3aZLGFHU0s85qtztBj9kBguGVleJ0tyVDMoN4gR2xPK6hMfhqvTZBuXCOkxQT/s320/gold.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5536429302029024226" border="0" /></a><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">kiedy juz udalo mi sie mozolnie zagrzebac szczatki wspomnien wieczerzystej rozmowy w sluchawce rozlegl sie glos r. z zapytaniem o spotkanie. jak gdyby nigdy nic. bo moze jednak mialabym ochote. bo przeciez to nie do konca tak jak wtedy i moze rzeczowo i na bardziej chlodno znalezlibysmy jakis konsens. i w sumie dlaczego by nie.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">wiec dobrze, wiec gdzie i kiedy. wiec przystalam.</span><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">po odlozeniu sluchawki drzenie i po raz tysieczny rozwazania odnosnie tego na ile bede mogla byc soba, na ile kobiecosci moge sobie pozwolic a ile punktow z czarnej listy zmuszona bede dyplomatycznie przemilczec.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">r. obsypal mnie na powitanie komplementami po czym otoczyl troskliwie ramieniem i juz mniej troskliwie armia krytycznych argumentow, dochodzac do wniosku, ze on bardzo, ze sprobujmy, ale... wysluchalam cierpliwie wszystkich przykazan i juz po kilku upojnych chwilach zalowalam, ze znalazlam sie wlasnie przy tym stoliku. otoz mam zracjonalniec, mam ulec cudownej przemianie vel zmaskulinizowac sie i o zgrozo jakby tego wszystkiego bylo malo zapomniec o tym, ze kiedykolwiek r. bedzie chcial miec ze mna dzieciatka. niech zyja romantyczne wizje i dowody milosci.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">slicznie, a zatem biore udzial w programie: szukamy sobowtora. ktory bedzie jednak wyposazony w kilka dodatkowych, praktyczynch cech, umilajacych zycie typu kucharzenie, sprzatanie etc.</span><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">i ktory rzecz jasna pozbawiony bedzie jakiejkolwiek sily charakteru, ze o wyraziscie zakreslonej tozsamosci nie wspomne.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">a jednak. jednak spotkanie nie okazalo sie straconym czasem, poniewaz r. zdolal wprawic mnie w oslupienie wiara w to, ze jesli obstawi sie kogos tysiacami murow, to ow bedzie nadal szczesliwy i zacznie sie realizowac i radosnie rozwijac swoj potencjal. to troche tak jakby oznajmic uzdolnionemu dziecku, ze jest genialne, po czym wyslac je do kamieniolomow, a w czasie wolnym obwarowac psychodelicznymi profesorkami, skostnialymi instytucjami, pozbawic dodatkowych zajec i pomnozyc zasob presji oraz oczekiwan wobec jego zdolnosci w nieskonczonosc.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">otoz niestetyz.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">nigdy nie bylam dobra w biegu przez plotki. do dlugodystansowcow rowniez nie nalezalam. i bez znaczenia bylo dla mnie czy rozwscieczony wuefista wykrzykiwal i dopingowal, marzac, abym tylko nabrala tempa, a tym samym odbierajac moj bieg jako obraze wlasnej godnosci. choc w sumie kto wie, moze nawet mial racje? moze przyczyna mojego wolnego tempa nie lezala jedynie w konstytucji fizycznej czy tez nieodpowiednio dobranym obuwiu, ale przede wszystkim w pielegnowanym przez lata buncie przeciwko definiowaniu mej inteligencji /czy tez mej osoby ogolnie/ w sposob kapitalistyczny? patrzenia na nia przez makiawelistyczna wrecz lupe konkurencji, wartosciowania, mierzenia i przydatnosci docelowego spozycia?</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">wyglada zatem na to, ze naleze do rodziny niejadalnych, zlotych, holdujacych wygodnej stagnacji rybek. stworzen, ktore po uplywie sekundy zapominaja juz jaki odcinek drogi przemierzyly i dokad w sumie plyna. ktore wola tkwic w znanych i oswojonych mechanizmach, albowiem instynktownie czuja, ze opuszczenie bezpiecznego szkielka byloby jednoznaczne ze stawieniem czola rzeczywistosci. i wrogiemu swiatu tam gdzies. na zewnatrz. za szyba.<br /></span></div><div style="text-align: center;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-24108203261761533662010-10-25T09:26:00.003+02:002010-10-25T09:40:28.908+02:00<a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNP7vIPS9CF65TVV7O8BJyZ2pPk1PbcZ3XzzOxSUi55_eSCk3T9OWHloiH_7oCwftk5HBoG1Zmr8no5ae2DA5HqMuhhZxPK65J91DzT8MRUslw-F-jruRq-3ZdjgN23BypHGXzX0yLP5VM/s1600/im104.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 244px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNP7vIPS9CF65TVV7O8BJyZ2pPk1PbcZ3XzzOxSUi55_eSCk3T9OWHloiH_7oCwftk5HBoG1Zmr8no5ae2DA5HqMuhhZxPK65J91DzT8MRUslw-F-jruRq-3ZdjgN23BypHGXzX0yLP5VM/s320/im104.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5531881796823824898" border="0" /></a><br /><div style="text-align: center;"><br /><span style="color: rgb(204, 0, 0);">no author, who understands just the boundaries of decorum & good-breeding would presume to think all: the truest respect which you can pay to the reader's understanding, is to halve this matter amicably, & leave him something to imagine, in his turn, as well as yourself, for my own part, i am eternally paying him compliments of this kind, & do all that lies in my power to keep his imagination as busy as my own.</span><br /><br /><div style="text-align: right; font-style: italic;"><span style="color: rgb(153, 0, 0);">laurence sterne</span><br /></div></div><div style="text-align: center;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-14337712719300200492010-10-23T12:55:00.011+02:002010-10-23T15:12:16.303+02:00ostatnia wieczerza<div style="text-align: center;"><a style="font-weight: bold;" onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgP6cOXubuuJvBJ8rw-XVfdh-KTxtnZdV3DsKzCSsJnrSd-cHWgbG9GBsvzKYvbbegWkPX3mL5BjJp0WgMYFX0E9FgnRIiG9FroX4cNvLol1S2Ad2Q754_rUjNGC6kcmU_naQmq1mf6R17K/s1600/newton+kylie+bax.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 316px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgP6cOXubuuJvBJ8rw-XVfdh-KTxtnZdV3DsKzCSsJnrSd-cHWgbG9GBsvzKYvbbegWkPX3mL5BjJp0WgMYFX0E9FgnRIiG9FroX4cNvLol1S2Ad2Q754_rUjNGC6kcmU_naQmq1mf6R17K/s320/newton+kylie+bax.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5531228168525192930" border="0" /></a><br /></div><div style="text-align: center;"><span style="color: rgb(255, 102, 102);">kylie bax, helmut newton.</span><br /></div><div style="text-align: center;"><br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">idealna kompozycja. tworzona tygodniami, przemysliwana i przezywana juz od miesiecy. gesta, zawiesista, ciemna, aromatyczna, intensywna. powoli i pewnie opanowujaca podniebienie. hipnotyzujaca juz od pierwszego kesu, zawladniajaca zmyslami i nie pozwalajaca sie odpedzic, wprawiajac jednoczesnie w oslupienie i skazujac na opetanie. </span> <span style="color: rgb(255, 0, 0);">z luboscia, niecierpliwym oczekiwaniem i dziecieca jak zwykle naiwnoscia oddalam sie zatem wychwytywaniu poszczegolnych skladnikow tego niebywalego spektrum rozkoszy.</span> <span style="color: rgb(255, 0, 0);">r. usmiechnal sie dolewajac sobie kolejny lyk wina. po czym spojrzal mi prosto w oczy i nie przerywajac krojenia krwistego befsztyku kontynuowal swoj monolog. </span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">- wiesz, dlugo o tym wszystkim myslalem. i zmuszony jestem stwierdzic, ze..., ze to wszystko nie dla mnie.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 153, 0);">- ?</span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">- no, nie dla mnie te inscenizacje, nie dla mnie te wyrafinowane bielizny, stroje, perfumy, makijaze, potrawy, slowa, mysli. ja zostalem zupelnie inaczej wychowany.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 153, 0);">-??</span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">- otoz mnie pociagaja kobiety androgyniczne, wyemancypowane, takie, ktore podobnie jak i ja nie wiedza jak pisze sie slowo dzentelmen. bo nigdy o tym slowie nie slyszaly. a swiat w jakim ty sie poruszasz to wg mnie swiat sztuczny, swiat anachroniczny, jestes dla mnie zbyt kobieca. rozumiesz?</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 153, 0);">- nie. hm, tzn. tak i nie. ale kontynuuj.</span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">- kurcze. nie zrozum mnie zle. ty jestes wyksztalcona, madra, urodziwa. ale jestes kobieta. taka rasowa. a ja z takimi jednak nie potrafie. jestes zbyt swiatowa. zbyt zjawiskowa. masz piekny styl, ale nie pasujacy do mnie. ty bardzo akcentujesz kobiecosc, a ja nie zwracam uwagi tak na wyglad. i tego oczekuje od mojej partnerki. tego, zeby byla wyemancpowana od tych wszystkich schematow damsko meskich. zeby miala w dupie pojecie dzentelmena. taki we mnie nie mieszka.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">unioslam brew. odlozylam sztucce. stracilam jakikolwiek apetyt. omiotlam spojrzeniem moje mieszkanie i moja garderobe. dzinsy i koszula. bardziej mesko chyba juz nie bylo mozna. r. dostrzegl moja reakcje. po czym dodal napredce:</span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">- nie nie. to nie tak jak myslisz. to nie tylko ubior, to tez twoje zachowanie. obojetnie co masz na sobie przykuwasz uwage, zle sie czulem bedac z toba w kawiarni. mezczyzni przy sasiednim stoliku nie spuszczali z nas przeciez oczu. moze ty nie pasujesz do tutejszego swiata. moze powinnas zyc w jakiejs metropolii albo w 18 wieku. ale tu jestes ewenementem. diva. i ja tego nie uniose. nie przystajemy do siebie.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">nie wierzylam wlasnym uszom. ktos, kto biegal za mna od miesiecy. ktos kto pisal mi niewiarygodnie piekne, madre, cieple listy z nagla i niespodziewanie podaje mi zmrozony kawalek deseru. i bezlitosnie wpycha mi go do buzi. tak, jak gdyby wczesniej nie dostrzegal, kim jestem i jak sie zachowuje. a wszytsko to dlatego, ze nagle doznal olsnienia i czym predzej rzucil sie do ucieczki, gnany panika. </span> <span style="color: rgb(255, 0, 0);">kosztem moich uczuc. moich mysli. moich pragnien. </span> <span style="color: rgb(255, 0, 0);">trudno bylo mi zrozumiec, ze ktos, kogo slowa tyle znacza, ktos kto bez najwiekszego wysilku skupia na sobie uwage studentow czy tez sluchaczy w sali sadowej potrafi tak bardzo ulec obawie przed tym, ze moglby nagle zostac zepchniety do roli statysty. nie liczy sie uczucie. liczy sie tylko to jakie wrazenie sprawiam na zewnatrz. i jak bardzo jego swiat moglby ulec przez to zagrozeniu. ogarnal mnie przerazliwy smutek. i spogladajac w kierunku rozbebeszonych ksiazek judith butler na biurku resztkami sil zodbylam sie na ostatni gest amazonki.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 153, 0);">- nie bede probowala zmieniac twej percepcji mej soby, drogi r., tak, jak nie bede zmieniala siebie po to, by ktos mnie zaakceptowal taka jaka jestem. ale jesli twierdzisz, ze stoisz ponad stereotypami, ponad akcentowaniem kobiecosci czy tez meskosci, to dlaczego nadal odgrywa to tak powazna role dla ciebie? dlaczego tak bardzo probujesz sie od tego odgraniczyc? czynisz to tak intensywnie, ze deprecjonujesz przez to wszystkie inne cenne skladniki naszej znajomosci. ze juz nie wspomne o uczuciu.</span><br /><br /><span style="color: rgb(204, 0, 0);">- nie potrafie tego zmienic, droga a. ale... ale moj ostatni zwiazek byl wlasnie z taka kobieta i wiem, ze tego juz kolejny raz nie zniose.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 153, 0);">- wyglada zatem na to, ze cala ta "milosna" tyrada miala innego adresata? od ktorego tak bardzo pragniesz sie odgraniczyc? i przypadkiem napatoczylam sie ja? wiesz, ja nie przepadam za androgynicznymi mezczyznami. sa dla mnie zbyt niezdefiniowani. ja lubie silnie zarysowane kontury, ty zdawales sie takowe posiadac. cenie przed wszystkim mezczyzn, ktorzy wiedza czego chca. i - wybacz mi, ze znow bede stereotypowa, ale ponoc stygmat sprawia, ze czynimy wszystko by sie do niego dopasowac - potrafia to zdobyc.</span> <span style="color: rgb(255, 153, 0);">a skoro juz jestesmy przy temacie, mam nadzieje, ze jestes androgyniczny na tyle, by wyczuc ow nietakt i zamowic sobie taksowke....</span><br /><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-29082124488426629322010-08-17T11:23:00.005+02:002010-08-17T11:30:19.896+02:00don't<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVoiJpw-1XdkPFMa7mUlFCSOI4mmNRNFbCpKpQnw05eAblPG_YaFGiDrz4EyeHesPiXuFNePZFGmn2ZdN7lsstsx2KOb_p9sB542jVtEKFTLGSctdRFi7-vzhz8ViZV6O-NCmkbdYUksMF/s1600/detail_woman+_writing_a_letter_with_her_maid.jpg"><img style="display: block; margin: 0px auto 10px; text-align: center; cursor: pointer; width: 202px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVoiJpw-1XdkPFMa7mUlFCSOI4mmNRNFbCpKpQnw05eAblPG_YaFGiDrz4EyeHesPiXuFNePZFGmn2ZdN7lsstsx2KOb_p9sB542jVtEKFTLGSctdRFi7-vzhz8ViZV6O-NCmkbdYUksMF/s320/detail_woman+_writing_a_letter_with_her_maid.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5506307246581107314" border="0" /></a><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">woman writing a letter with her maid /detail/, vermeer, 1670/71.</span><br /><br /><div style="color: rgb(255, 0, 0);" id="id_4c6a53605c6477f49438a" class="text_exposed_root text_exposed">if it doesn't come bursting out of you in spite of everything, don't do it. unless it comes unasked out of your heart and your mind and your mouth and your gut, don't do it. if you have to sit for hours staring at your computer screenor hunched over your typewriter searching for words, don't do it. if you're doing it for money or fame<span class="text_exposed_hide">...</span><span class="text_exposed_show">, don't do it. if you're doing it because you want women in your bed, don't do it. if you have to sit there and rewrite it again and again, don't do it. if it's hard work just thinking about doing it, don't do it. if you're trying to write like somebody else, forget about it. if you have to wait for it to roar out of you, then wait patiently. if it never does roar out of you, do something else. if you first have to read it to your wife or your girlfriend or your boyfriend or your parents or to anybody at all, you're not ready. don't be like so many writers, don't be like so many thousands of people who call themselves writers, don't be dull and boring and pretentious, don't be consumed with self-love. the libraries of the world have yawned themselves to sleep over your kind. don't add to that. don't do it. unless it comes out of your soul like a rocket, unless being still woulddrive you to madness orsuicide or murder, don't do it. unless the sun inside you is burning your gut, don't do it. when it is truly time, and if you have been chosen, it will do it by itself and it will keep on doing it until you die or it dies in you. there is no other way. and there never was.<br /><br /><span style="color: rgb(51, 0, 0); font-style: italic;">charles bukowski</span><br /></span></div></div><div style="text-align: center;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-55545673441232906252009-10-19T14:38:00.009+02:002009-10-19T15:32:00.216+02:00firnissage<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiljIJsh9ioNpJg2pqwN1UbQLgNY3a5onR8mbMZfL0iDkT3rtXW5pykwV1B_cy6uJ6W9AG53BzmcVS5JGODuk51Ud7L2NZhSmZVC9K80tihXVjtPzzb9h19Ula4mKVK149cXORifhpRtrfk/s1600-h/turner.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 236px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiljIJsh9ioNpJg2pqwN1UbQLgNY3a5onR8mbMZfL0iDkT3rtXW5pykwV1B_cy6uJ6W9AG53BzmcVS5JGODuk51Ud7L2NZhSmZVC9K80tihXVjtPzzb9h19Ula4mKVK149cXORifhpRtrfk/s320/turner.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5394289532511938066" border="0" /></a><br /><a style="color: rgb(255, 102, 0);" href="http://www.william-turner.org/Ancient-Italy---Ovid-Banished-From-Rome.html">turner, william</a><br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">nie.</span> <span style="color: rgb(255, 0, 0);"><br /><br />poniewaz byloby to dla mnie w pewnym sensie rownoznaczne z procesem reinfantylizacji. nie po to zmienialam miejsce zamieszkania, numer telefonu, etc., ulegajac przy tym memu doprowadzonemu do perfekcji eskapizmowi, aby (p)oddac sie</span> <a style="color: rgb(153, 51, 0);" href="http://l-art--pour--l-art.blogspot.com/2009/03/targowanie-sie.html#links">g.</a> <span style="color: rgb(255, 0, 0);">ponownie. nie po to przez caly rok systematycznie i mozolnie budowalam zasieki, znakomicie zdajac sobie przy tym sprawe z faktu, ze juz nigdy nie bede w stanie zrekonstruowac samej siebie takiej, jaka bylam przed owym wydarzeniem.</span> <br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">przed.</span> <br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">wowczas to jeszcze pysznie zywilam w sobie przekonanie, ze nic i nikt nie bedzie mnie juz w stanie zaskoczyc. zaden rodzaj spojrzenia, dotyku, pochwycenia. poniewaz wszystko juz bylo. i dlatego tez zachowanie kontroli, czy tez nieuleganie jakimkolwiek niezechcianym wplywom nie bedzie stanowilo dla mnie najmniejszego problemu. a jednak. w owym rauszu, festynie narcyzmu, samouwielbienia, zmudnym procesie dystansowania sie i konstytuowania mego miniswiatka umknal mi jeden dosc istotny szczegol, a mianowicie ten, ze to, co byc moze spotka mnie w przyszlosci niewiele bedzie mialo wspolnego z grzecznym statycznym obrazkiem, obok ktorego bedzie mozna przejsc obojetnie, nad ktorym bedzie mozna zapanowac.</span> <span style="color: rgb(255, 0, 0);"><br /><br />w najsmielszych snach nie przeczuwalam, ze napotkam na mej drodze monalize mego zycia, dzielo, ktorego istnienie wyrazic bedzie mozna tylko z czasowym odstepem, na zimno, w formie suchego pisemnego sprawozdania. albowiem zbyt swiadome bylo ono swej sily oddzialywania. kopiowane, parodiowane, falsyfikowane, podziwiane niezliczona ilosc razy, figlarnie kokietujace swymi swiatlocieniami i dzieki swemu bogatemu spektrum srodkow, bedace w stanie uwiesc niemalze kazdego. w zwiazku z czym usmiechalo sie tylko poblazliwie na widok kolejnego falsyfikatu, czy tez odbiorcy odczuwajacego nadmierny respekt wobec niego. i nigdy nie przyszloby mi na mysl zatrzymac sie przy nim na dluzej, okazac mu tak otwarcie moj zachwyt i uwielbienie, gdyz nie pozwolilaby mi na to duma. duma, ktora byc moze zaslepila mnie na tyle, iz lekkodusznie porzucajac obawy przecenilam jego magie i sile przyciagania.</span> <br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">jednakze z tego wszystkiego zdalam sobie sprawe duzo pozniej, a wowczas jakiekolwiek analizy czy tez reakcje pozbawione bylyby sensu a mimo to nie potrafilam sie ich wyrzec. wciaz obliczajac w myslach kazda miniona chwile i kazde zachowanie, jakie mialo miejsce, tylko po to, by ulec zwodniczej iluzji zrozumienia, a co za tym idzie wreszcie moc poczuc sie bezpiecznie, gdzies daleko poza jego zasiegem, jego zakresem wladzy absolutnej.</span> <span style="color: rgb(255, 0, 0);">teraz wiem, ze takowe miejsce nie istnieje, nie mozna umknac fascynacji emanujacej tak niepojeta, wysublimowana sila. mozna jedynie na chwile uciec w zapomnienie, ale juz po chwili wkradna sie owe dyskretne swiatlocienie, potrzasajce fundamentami i sprawiajace, ze kazdy najdrobniejszy szczegol zyskuje moznosc odrebnego, suwerennego istnienia, nie dominujac przy tym caloksztaltu, nie niwelujac ladu kompozycji. kompozycji niespotykanego kontrastu swietlistych i mrocznych cech, inspirujacych wyobraznie i tworzacych cos pomiedzy, cos nieuchwytnego, zaszyfrowanego, zawdzieczajacego swa egzystencje owemu niekonczacemu sie napieciu.</span> <br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">w efekcie czego moj zachwyt stawal sie coraz to bardziej bezkrytyczny, a porzadek swiata coraz bardziej zaklocony. z czasem przestaly przerazac mnie jego sceny zazdrosci. przestala zadziwiac dychotomia jaka wywolywaly w nim roznice oczekiwan pomiedzy zmyslowymi zadzami a intelektualnymi potyczkami. oswoilam sie z jego silnie rozwinieta seksualnoscia oraz faktem, ze godnosc utracila swa wartosc ustepujac miejsca gwaltownosci, zaborczosci, szowinistycznemu zarzadzaniu intymnoscia. kontury dziela zaczely rozmazywac sie coraz to bardziej, a ja nie potrafilam juz dostrzec zarysow, na ktorych moglabym oprzec cala misternie tworzona konstrukcje tak, jak czynilam to do tej pory. az w koncu, odarta z jakichkolwiek wartosci i pozbawiona wolnosci interpretacyjnej dziela, zamarlam w bezruchu.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 102, 0);">-skad masz moj numer?</span><br /><span style="color: rgb(153, 51, 0);">-od t.</span><br /><span style="color: rgb(255, 102, 0);">-t.?</span><br /><span style="color: rgb(153, 51, 0);">- t. z wydawnictwa, wlasnie bylismy na kawie.</span><br /><span style="color: rgb(255, 102, 0);">-mhm</span><br /><span style="color: rgb(153, 51, 0);">-bedziesz na targach?</span><br /><span style="color: rgb(255, 102, 0);">-nie</span><br /><span style="color: rgb(153, 51, 0);">-...</span><br /><span style="color: rgb(255, 102, 0);">-popadlabym w klaustrofobie, nie potrafilabym, wiedzac, ze...</span><br /><span style="color: rgb(153, 51, 0);">-wiem, ja rowniez nie. po raz pierwszy od 30 lat nie pojade. ale chcialbym sie z toba zobaczyc.</span><br /><span style="color: rgb(255, 102, 0);">-po co? zeby moc popodziwiac estetyke ruin?</span><br /><span style="color: rgb(153, 51, 0);">-moze po to by ja uwiecznic? zbudowac na nich cos nowego? nadac im nowego znaczenia?</span><br /><span style="color: rgb(255, 102, 0);">-sa juz niezamieszkiwalne. nie zniosa nawet najlzejszego japonczyka z aparatem. zostawmy je ich melancholijnej godnosci.<br /><br /></span></div><div style="text-align: center;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-360080204615175022009-07-31T20:02:00.005+02:002009-07-31T20:07:33.259+02:00<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNHAjMhGhNmTvT51kYAHYwXKCLf_jx3fyxjNbm30AYswJQpCudX6PRQtzuA7nLbfpR_Obc0myOLlx20Hq7c3yv-ma1kQqJEmv091xR7_UEieZd-gmawczDPmooPNiOF-YMcwm-pcdKm5LF/s1600-h/c.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiNHAjMhGhNmTvT51kYAHYwXKCLf_jx3fyxjNbm30AYswJQpCudX6PRQtzuA7nLbfpR_Obc0myOLlx20Hq7c3yv-ma1kQqJEmv091xR7_UEieZd-gmawczDPmooPNiOF-YMcwm-pcdKm5LF/s320/c.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5364686454723481586" border="0" /></a><a style="font-style: italic; color: rgb(102, 102, 0);" href="http://art.transindex.ro/?cikk=172">franck juery</a><br /><br /><span style="color: rgb(0, 204, 204);">wciaz w zmruzonym oku cyklonu</span><br /></div><div style="text-align: center;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-6405771218054935632009-06-28T17:40:00.004+02:002009-06-28T17:47:11.145+02:00<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXLyE-HTNcPsITCNvIWZC7J_oOX-TTZZH1rjBYypR-LxSWjEYHEBpesLG3fSoAF7VGoH6jCoBeMBgka_up-ESPcJzgmT7YtHrKF7u_BMNOgwj2Q8p7UMmlFrRBIM7XssgOwXB7Pzi16lEr/s1600-h/elinga_c.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 296px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiXLyE-HTNcPsITCNvIWZC7J_oOX-TTZZH1rjBYypR-LxSWjEYHEBpesLG3fSoAF7VGoH6jCoBeMBgka_up-ESPcJzgmT7YtHrKF7u_BMNOgwj2Q8p7UMmlFrRBIM7XssgOwXB7Pzi16lEr/s320/elinga_c.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5352403829022255394" border="0" /></a><br /><a style="color: rgb(255, 102, 0);" href="http://www.essentialvermeer.com/dutch-painters/elinga.html">a woman reading a letter and a woman sweeping, <span style="font-style: italic;">pieter j. elinga (1623-1682).</span></a><br /><br /><span style="color: rgb(204, 0, 0);">czy nie sadzicie tez, ze to pierwsza niederlandzka rodzina, u ktorej wisi piekne dzielo mondriana? :)</span><br /></div><div style="text-align: center;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-37006995581029013212009-06-20T11:29:00.005+02:002009-06-20T11:42:40.583+02:00telegraficznie<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1UWXmTM4rxhXwKc0cLNH7YMFlBReox-o4tmxQT_PoSjcdtQ0Qo_7rfpyE73S2SlQVewUakyUvv8EnDF01wBcazP3c6PfvwKrfpnU1S4J6nJlG1YR0V-XmY1XaIrATpwUstf1TFu3NysOf/s1600-h/julian.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 300px; height: 240px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1UWXmTM4rxhXwKc0cLNH7YMFlBReox-o4tmxQT_PoSjcdtQ0Qo_7rfpyE73S2SlQVewUakyUvv8EnDF01wBcazP3c6PfvwKrfpnU1S4J6nJlG1YR0V-XmY1XaIrATpwUstf1TFu3NysOf/s320/julian.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5349341652814447714" border="0" /></a><br /><a style="color: rgb(255, 0, 0);" href="http://www.dafacto.de/imperia/md/images/dafacto-live/ausstellungen/431.jpg">upior z opery</a><span style="color: rgb(204, 0, 0);">, rupert julian, 1925</span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">najpierw bylismy na zakupach, w drogerii. po drodze zauwazylismy slimaka przyssanego do samochodu. a. stwierdzil, ze to piekna metafora naszych czasow, obrazujaca fakt, ze nawet slimak poddaje sie dobrowolnie presji predkosci i przyspieszania. s. dodal, ze on w sumie rowniez czuje sie wykorzystywany przez rozniste biedronki, ktore go obsiadaja podczas jazdy na rowerze. a. zapytal czy s. chociaz informuje owe o kolejnych przystankach i mozliwosciach przesiadek. s. dlugo rozmyslal nad odpowiedzia, w koncu wszyscy mielismy tego dnia prawo do slow thinking, bylismy cokolwiek skacowani. koniec koncow s. dodal wkurwiony patrzac sie na mnie: a. scheiße, no nie szuraj tak tymi butami, bo nie moge sie skupic nad odpowiedzia. odparlam: jasne, szuraj forest szuraj! a. podchwycil ochoczo: nie no jesli juz to szuraj for freedom, yeeeah! </span><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">mniej wiecej w takiej tonacji dotarlismy powoli do wzgorza matyldy. okolica zapierala dech, stare centrum art deco w niemczech, mnostwo pomnikow i niesamowita architektura uwienczona kolejkami do muzeum spragnionych wrazen amatorow sztuki a. stwierdzil,. ze wygladaja raczej na amatorow konsumpcji i ze pewnie stoja za 5kg sztuki </span><a style="color: rgb(255, 153, 0);" href="http://www.mathildenhoehe.info/www/archiv.html#Maskene" target="_blank">mas(k)owej</a><span style="color: rgb(153, 0, 0);">, polanej sosem z awangardy. a. zapalil trawke podczas gdy s. pilnie zabral sie do dziela. wyjal ze swej magicznej siaty z drogeryjnego dyskountera wielka pianke do golenia i rozpoczal dekoracje pominka. najpierw domalowal mu wasy. a la dali. wygladalo przepieknie. pozniej zaczal... ale nie, nie zaczal, jakis dziodek, najpewniej udzielajacy sie swego czasu aktywnie w hitlerjugend podbiegl co sil i zaczal wrzeszczec na s. ze to demolka. i w ogole i takie tam i ze zadzwoni zaraz po policje. s. dalej ze stoickim spokojem kontynuowal swoje dzielo. podczas gdy a. zapytal upierdliwca, czy ma chociaz z czego zadzwonic. nie mial. s. zmierzyl spokojnym spojrzeniem nieszczesnika, podajac mu wiec swoja komorke, deklamujac manifestacyjnie numer policji i nie przerywajac przy tym piankowania. pan emehyt z ulga przyjal propozycje. juz w kilka minut pozniej siedzielismy na zapleczu komisariatu, wsluchani w dobiegajacy nas z oddali glos s., wielkodusznie i malowniczo referujacego swoje piankowe uszkadzanie obiektow uzytecznosci publicznej. na koniec zawieziono nas na do domu s., na kosz podatnika oczywscie. i przeszukano jego pokoj (mieszkanie swoje s. dzieli z barczystym lysym wytatuowanym i wypiercingowanym osobnikiem, co oczywiscie spotegowalo fale podejrzen), zywiac przekonanie, ze s. od lat zajmuje sie piankowaniem pomnikow i oddaje sie innym temu podobnymi hobby. jakze wielkie bylo rozczarowanie....u Panow Polycyantow... </span><br /></div><div style="text-align: center;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-4348576488255287532009-03-30T15:31:00.003+02:002009-03-30T15:34:52.883+02:00<div style="text-align: center;"><span style="color: rgb(255, 0, 0);">jesli ktos z was zna rzadziej komentowane blogi, to bardzo poprosze o linki do nich w<br /> <a style="color: rgb(204, 0, 0);" href="http://l-art--pour--l-art.blogspot.com/2009/03/jesli-ktos-z-was-zna-rzadziej.html#comments">komentarzach</a> ;)</span><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-86440069598994665442009-03-28T19:43:00.009+01:002009-03-28T19:57:02.243+01:00<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUzO3nDnk-tuyK0kQwcJ0oq3LLtsgpwfgRoEwmqZTKJMucLzJAcyUVvjCuZxFZ9JM81z_19xTa_e233qOiwvHimwB9YZqSF-j1uKTQwkED758qkaU6N82Dm5BG32DLzlYfX1vCukBKJB1G/s1600-h/kate-moss-013.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 216px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgUzO3nDnk-tuyK0kQwcJ0oq3LLtsgpwfgRoEwmqZTKJMucLzJAcyUVvjCuZxFZ9JM81z_19xTa_e233qOiwvHimwB9YZqSF-j1uKTQwkED758qkaU6N82Dm5BG32DLzlYfX1vCukBKJB1G/s320/kate-moss-013.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5318311347099039666" border="0" /></a><a href="http://chicstories.com/wp-content/uploads/2007/10/kate-moss-013.jpg">kate moss</a><br /><br />kochani filozofowie nudza sie jak zawsze, wiec postanowili przez weekend nakrecic krotkometrazowy film.<br /><br />filmek ow jest reklama nowego perfumu o dzwiecznej nazwie<br />DEPRESSION<br />(w oparciu o calvinkleinowska obseszyn, tak).<br /><br />poczatkowe ujecie zaludnione jest zatem slodkimi, H &M-owsko wrecz cukierkowatymi dziewczatkami, ktore radosnie skacza po laczce i beztrosko zrywaja kwiatki. po uzyciu cudownego perfumu zamieniaja sie one nagle w ubrane na czarno, zaplakane, rozmazane samobojczynie, ktore klnac niczym szewce na ten beznadziejny swiat postanawiaja spektakularnie podciac sobie zyly w kabinie natryskowej. akcja nabiera tempa, krew leje sie strumieniami, podklad muzyczny staje sie coraz to ciezszy, az w koncu widz uraczony zostaje mroczna nazwa perfumu i tym samym zyskuje okazje doznania olsnienia, ze istnieje chociaz jeden doskonaly perfum, na ktory go bezproblemowo stac.<br /></div><div style="text-align: center;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-65136001413677417412009-03-23T21:17:00.005+01:002009-03-23T21:19:01.027+01:00fotokomentarz do kryzysu, czyli brak slow.<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhd_ohCyZxrrU-R0GHl-g6WrPoIlMlWkbTCZCzBjuRCdwvW9JPK_JHwBqnW3v0gLq7pWLFUX8VJgLWpeN1ksix4YSy4O8Gnf2jsZ2pPvr-Q05TUEweGmBhBY5FTAtvQUliMJhHt-pHhc66t/s1600-h/commerzbank.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 207px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhd_ohCyZxrrU-R0GHl-g6WrPoIlMlWkbTCZCzBjuRCdwvW9JPK_JHwBqnW3v0gLq7pWLFUX8VJgLWpeN1ksix4YSy4O8Gnf2jsZ2pPvr-Q05TUEweGmBhBY5FTAtvQUliMJhHt-pHhc66t/s320/commerzbank.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5316479985698597138" border="0" /></a><br />widok z toalety meskiej w commerzbank, frankfurt nad menem.<br /></div><div style="text-align: center;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-15702310151540252232009-03-23T14:33:00.017+01:002009-03-23T15:18:39.743+01:00apoteoza proznosci<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8aPnk5mXwt4VLflAHuK2_t_jjVZLWeHne7oFViJkixW6-Le-TvyL61iL0pB5LSBlHwlFNCbGCnzKWxRYhhqJATMNd15dWmUiKdy4dcemfvjdtCk0g_RDsLPC-GLjk9dqXyC73b1ZYPJIb/s1600-h/titian_woman_mirror.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 250px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi8aPnk5mXwt4VLflAHuK2_t_jjVZLWeHne7oFViJkixW6-Le-TvyL61iL0pB5LSBlHwlFNCbGCnzKWxRYhhqJATMNd15dWmUiKdy4dcemfvjdtCk0g_RDsLPC-GLjk9dqXyC73b1ZYPJIb/s320/titian_woman_mirror.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5316376036456778002" border="0" /></a><span style="font-style: italic;"><a style="color: rgb(51, 102, 102);" href="http://users.ach.sch.gr/pchaloul/anagennisi/titian_woman_mirror.jpg">tycjan</a><br /><span style="font-style: italic;"><br /></span></span><span><span><span style="color: rgb(204, 0, 0);">otrzymalam dzis po raz tysieczny legitymacje studencka, co sklonilo mnie do refleksji nad tym, czego tak naprawde nauczyly mnie studia i kreta drozka dedukcyji udalo mi sie dojsc do nastepujacych wnioskow, otoz:</span><br /><br /></span></span><ul><li><span><span><span style="color: rgb(204, 0, 0);">- marudzenia na wysokim poziomie, czyli blogowania</span> </span></span></li><li><span><span><span style="color: rgb(204, 0, 0);">- nie mowienia mezczyznom o tym, ze studiuje (jesli dodam, ze filozofie i to po niemiecku uciekaja w poplochu)</span></span></span></li><li><span><span><span style="color: rgb(204, 0, 0);">-wdzieczenia sie do przeroznej masci urzednikow i ludzi od ktorych poniekad w jakims tam stopniu zalezy moja egzystencja.</span></span></span></li><li><span><span><span style="color: rgb(204, 0, 0);">- jazdy rowerem, czynnosc bedaca wynikiem gwaltu na wlasnych przekonaniach, gdyz tego nie cierpie. jednakze kobieta poruszajaca sie o wlasnych nogach w tak samochodokratycznym kraju jakim sa niemcy zdaje sie byc podejrzanym indywiduum (i co gorsza pewnie ma to jakies swe uzasadnienie;)</span></span></span></li><li><span><span><span style="color: rgb(204, 0, 0);">- unikania zbednych porownan</span></span></span></li><li><span><span><span style="color: rgb(204, 0, 0);">- swiadomosci, ze jesli nie wymieniam sie osiedlowymi plotkami, nie zawoze rozkapryszonych tlustych dzieciatek na lekcje gry na pianinie, nie dyskutuje o najnowszych rachunkach za prad jaki pobiera moja tysiecznokilomerokwadratowa posiadlosc, to<br /></span></span></span></li></ul><span style="font-weight: bold; color: rgb(255, 102, 0); font-style: italic;"><span><span style="color: rgb(204, 0, 0);">grozi mi to</span></span></span><br /><span><span><span style="color: rgb(204, 0, 0);"><br /></span></span></span><ul><li><span><span><span style="color: rgb(204, 0, 0);"> rozplynieciem sie w depresji, tesknotach tudziez przybraniem pozycji outsiderki</span></span></span></li><li><span><span><span style="color: rgb(204, 0, 0);">przywdzianiem egzystencjalnego looku i stylu bycia, czyli przesiadywaniem w kawiarniach w czarnym tajemniczym golfie i oparach lufkowocygaretkowego dymu (chociaz od czasu zakazu palenia w lokalach misja ta stala sie dosc impossible) oraz udawaniem, ze tworze jakies niemozebnie madre akrobacje intelektualne, ktore oczywiscie znajduja odzwierciedlenie w mym uwodzicielskim, pelnym glebii spojrzeniu. naturalnie spojrzeniu, na ktorego musniecie zasluguja jedynie ci mezczyzni, ktorzy potrafia odpowiedziec wlasnym w taki sposob, ze jego przenikniecie duszy i ciala nie odziera kobiety z poczucia godnosci. coz, zwazywszy jednak fakt, ze po skonczeniu 40-stki egzystencjalny look staje sie malo atrakcyjny (no chyba, ze ma sie u boku jakiegos sartre, to jest to niezbyt pociagajaca opcja).<br /></span></span></span></li><li><span><span><span style="color: rgb(204, 0, 0);">rozplywaniem sie we wspomnieniach o rozlicznych romansach i romansikach, na ktore teraz juz nie bardzo mnie stac, iz poniewaz niepraktycznym sposobem zaczelam szanowac sama siebie. jednakze nadal nie wiem na ile uda mi sie wtloczyc w spoleczne schematy damsko-meskie, czyli ulec cudownej przemianie w z trudem zdobywalna twierdze, ktora to nadaje sie na moralna i godna matke czyichs dzieci, na praktyczna inwestycje na kolejne 50 lat, oraz na utworzenie & zachowanie poczucia pragmatycznosci i stabilizacji (litosci!).<br /></span></span></span></li></ul><span><span><span style="color: rgb(204, 0, 0);">i o nie!<br /><br />nie mam najmniejszego zamiaru wymieniac czego mnie te akademickie lata nie byly w stanie nauczyc.<br /><br />moze wiec nadszedl na czas na zmiany, tylko cholera jakie?<br /></span></span></span></div><div style="text-align: center;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-60841444049030935372009-03-21T12:06:00.011+01:002009-03-21T12:52:07.041+01:00poranny zachwyt<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmfRZfnATHUyByr_uKcHVV4wcRejQa1jutCU7kHkEFDhXujWSx7COBeHejRNEYR2MSsJdPMTLokE1bxXSKKeUG11F1DpeADwouh8wL6OncwIVWcahJkigVZsjZo2lU1IV3Bcy0bjVQuPAq/s1600-h/marilynm.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhmfRZfnATHUyByr_uKcHVV4wcRejQa1jutCU7kHkEFDhXujWSx7COBeHejRNEYR2MSsJdPMTLokE1bxXSKKeUG11F1DpeADwouh8wL6OncwIVWcahJkigVZsjZo2lU1IV3Bcy0bjVQuPAq/s320/marilynm.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5315599669272293058" border="0" /></a>marilyn monroe, <a href="http://www.artnet.com/Artists/LotDetailPage.aspx?lot_id=D5D4AC8095ADA2EBCBDA5845241B2858"><span style="font-style: italic;">richard avedon</span></a>, 1957.<br /><br /><br /></div><div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghNTa21x6lnh9erXgCY2G8XJRROubW5Xt3tXz9sEYTHgc1mYwocD5KZGncXY4yzHDSVNOCSvzoeiRaoFyi7GUfouR8LJ1ZLyX51wzuUKGjjeMjveSdbRBF9PiqWl64xQ1P0xnztk7rdGPi/s1600-h/richardavedon.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 258px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEghNTa21x6lnh9erXgCY2G8XJRROubW5Xt3tXz9sEYTHgc1mYwocD5KZGncXY4yzHDSVNOCSvzoeiRaoFyi7GUfouR8LJ1ZLyX51wzuUKGjjeMjveSdbRBF9PiqWl64xQ1P0xnztk7rdGPi/s320/richardavedon.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5315596789606629938" border="0" /></a><a href="http://zwartwitfotografie.wordpress.com/2007/09/10/richard-avedon-the-portraitist/"><span style="font-style: italic;"> </span></a>sunny harnett, evening dress by gres, <a style="font-style: italic;" href="http://www.vam.ac.uk/vastatic/microsites/photography/magnify.php?imageid=im00016">richard avedon</a>, 1954.<br /><br /><br /></div><div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglwSFnYtgjsInRvcxdjg8YwTLlpbix-vv0B9qTt7R_dzHjkiGOfpCDgAQEEZfycee-wB6tjSOSnu73_5OvlEu3KJaFD8vw90K7PBXD4q13F-8GU3o6ExQRXXj_W2n6FDIJCdnnSw08kw4y/s1600-h/couture.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 240px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglwSFnYtgjsInRvcxdjg8YwTLlpbix-vv0B9qTt7R_dzHjkiGOfpCDgAQEEZfycee-wB6tjSOSnu73_5OvlEu3KJaFD8vw90K7PBXD4q13F-8GU3o6ExQRXXj_W2n6FDIJCdnnSw08kw4y/s320/couture.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5315596012129410674" border="0" /></a><a href="http://www.artdaily.com/indexv5.asp?int_sec=11&int_new=21161">dorian leigh in piguet evening dress</a>, paris, <span style="font-style: italic;">richard avedon</span>, 1949.<br /><br /></div><div style="text-align: center;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-50065328728470184822009-03-19T23:52:00.005+01:002009-03-20T00:12:08.282+01:00<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiWAxAzRclacuxNu2vggi1bGs02b6Y726OAsdJ1dwQo22YEEJzX1n_ijpDa7xj-wYrKv46DiyXOTuye1yh_9NSWG_JfutUiXgJiO5gFxtm0U3Rbghr_XX8Chbo4r2aM6FFN_coKcjTbhJF/s1600-h/faz.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 186px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiiWAxAzRclacuxNu2vggi1bGs02b6Y726OAsdJ1dwQo22YEEJzX1n_ijpDa7xj-wYrKv46DiyXOTuye1yh_9NSWG_JfutUiXgJiO5gFxtm0U3Rbghr_XX8Chbo4r2aM6FFN_coKcjTbhJF/s320/faz.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5315038921582500930" border="0" /></a><span style="color: rgb(153, 153, 153);">tanz im</span> <a style="font-style: italic; color: rgb(192, 192, 192);" href="http://www.faz.net/s/Rub4D7EDEFA6BB3438E85981C05ED63D788/Doc%7EE76B0A07608B04B94BBB0B98BEEE72A97%7EATpl%7EEcommon%7ESMed.html">neuen museum</a><span style="color: rgb(153, 153, 153);">, berlin.</span><br /></div><div style="text-align: center;"><span style="color: rgb(153, 0, 0);"><br /><br />na ile tesknota jest tozsama z celem?</span><br /><br /><br /><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-37332329410976979192009-03-16T11:30:00.013+01:002009-03-20T00:11:13.566+01:00<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirkahl0pZgUpmxgFJh2jggz-WFWlQrYfWzyIDrVSYgi7rBJqFk9-IWzVAhnKIL4ELAV5UHn4s9Dyqh2Hw_MPw7b_-8R3OufKIokxVI0m17xqLEO8j9ngqqhjz83v9eJ8dIWgKWOdktL1h6/s1600-h/comtesse.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 236px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEirkahl0pZgUpmxgFJh2jggz-WFWlQrYfWzyIDrVSYgi7rBJqFk9-IWzVAhnKIL4ELAV5UHn4s9Dyqh2Hw_MPw7b_-8R3OufKIokxVI0m17xqLEO8j9ngqqhjz83v9eJ8dIWgKWOdktL1h6/s320/comtesse.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5313745683812617938" border="0" /></a><span style="color: rgb(204, 0, 0);">la divine comtesse, <em>pierre louis-pierson</em>, ok. 1863/66.<br /><br /></span></div><div style="text-align: center;"><span style="color: rgb(0, 153, 0);"><br /></span><div style="text-align: center;"><span style="color: rgb(0, 153, 0);">- ufff, moglbym prosic o szklanke wody? nie wiem co mnie napadlo, by przyjechac tutaj rowerem, shit!</span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">- ehm, szczerze mowiac niechetnie :)</span><br /><br /><span style="color: rgb(0, 153, 0);">- wariatka :) ech to byly czasy, kiedy plynelo tu morze absyntu i golabki same frunely do ust...</span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">- coz, teraz nie ma komu sie tym absyntem napawac. wlasnie apropos, kogo zaprosisz na swoje urodziny?</span><br /><br /><span style="color: rgb(0, 153, 0);">- och tylko tych najkochanszych i najgrzeczniejszych rzecz jasna.</span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">- to w takim razie bedzie to dosc przejrzysta grupka :)</span><br /><br /><span style="color: rgb(0, 153, 0);">- hehe, tak, na to sie zanosi, ale prawda jest taka, ze wszyscy sie po swiecie rozspyali, robia swoje kariery i tylko my nadal tu tkwimy.</span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">- tez sie nad tym zastanawialam. ale spojrz, ty jednak realizujesz swoje zawodowe cele, pisujesz scenariusze, organizujesz jakies tam spotkania i na tym niezle zarabiasz.</span><br /><br /><span style="color: rgb(0, 153, 0);">- no powiedzmy, jednak daleko mi do stanowiska p. w singapurze, do pozycji a. w teatrze, do stypendium jakie a. otrzymala z deutsche forschungsgemeinschaft etc.</span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">- ale oni od zawsze marzyli o tym by sie piac po szczeblach kariery. poza tym u nich dochodzi jeszcze inny faktor, ktory laczy ich wszystkich.</span><br /><br /><span style="color: rgb(0, 153, 0);">-?</span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">- nie wiem oczywiscie na ile owa teza jest sensowna i na ile pochodzenie determinuje wlasna droge zyciowa, ale spojrz: oni wszyscy wywodza sie z dosc prostych rodzin i jako pierwsze akademickie pokolenie w rodzinie bardzo pragneli udowodnic cokolwiek. u nas sytuacja jest inna. a </span> <span style="color: rgb(153, 0, 0);">poza tym ja nie odczuwam potrzeby spelniana sie w takim stopniu jakos. mimo uszczypliwosci i docinkow ze strony rodzinnej inkwyzycji wiem, ze kuzynostwo i rodzenstwo przejelo misje nawracania swiata. to oni uosabiaja idealy samorealizacji i dumnie niosa sztandary slawy i honoru. ja czuje sie juz zwolniona.</span><br /><br /><span style="color: rgb(0, 153, 0);">- a jednak wciaz sie ksztalcisz. wciaz probujesz uporac sie z pisanina.</span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">- tak, ale to raczej dla zaspokojenia samej siebie, nie dla tytulow i stanowisk.</span><br /><br /><span style="color: rgb(0, 153, 0);">- acha. i dla zaspokojenia samej siebie tak bardzo skapisz swoimi slowami? jak gdybys sadzila, ze kazde kolejne slowo moze zostac rzucone na pozarcie krytykom?</span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">- tak, cos w tym jest. ale apetyt na slowa ginie w obliczu presji, pod jaka stawia mnie naukowe tworzenie. ja potrafie tworzyc jedynie wowczas kiedy moge miec poczucie lekkosci, finezji, swiadomosc istnienia wyobrazni i wolnosci. potrzebuje powietrza, przestrzeni, wzbraniam sie przed jarzmem logicznej struktury i isntytucji uniwersyteckiej, ktora nade mna wisza, etc...</span><br /><br /><span style="color: rgb(0, 153, 0);">- dlaczego? nie pojmuje... przeciez nie musisz kojarzyc pracy naukowej wylacznie z zelazna dyscyplina, silna wola, szalenstwem perfekcjonizmu czy tez ambicji. mozesz pisac z pasja, z przyjemnoscia!</span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">- oszalales, gdzie ty widzisz takie namietnosci u dajmy na to luhmanna albo u foucault?</span><br /><br /><span style="color: rgb(0, 153, 0);">- alez wybralas przyklady. no ok. wezmy luhmanna. zonglera i osobliwie systematycznego filozofa, przeciez on zbudowal mur wokol siebie. i z tej wysokiej wiezy spogladal od czasu do czasu na czytelnikow i krytykow i im bardziej chcieli do niego dotrzec, tym wyzej sie zamurowywal, poslugujac sie tysiacoma roznojezycznymi cytatami i wiedzac przy tym dokosnale, ze publika pomysli: och skoro on taki poliglota, to na pewno wie o czym pisze, a zatem zostawmy, zaufajmy i tak nie jestesmy w stanie dosiegnac...</span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">- :) a foucualt?</span><br /><br /><span style="color: rgb(0, 153, 0);">- noo monsieur foucault jest mistrzem elegancji, kokieterii i schlebiania czytelnikowi. wiec moze w pewnym sensie nawet przeciwienstwem stylowym luhmanna. zaprasza laskawie do swego panoptycznego budynku i pozwala sie w nim rozgoscic. niewazne, ze sie czesto powtarza. ten drobny mankament zdaje sie nikomu nie przeszkadzac. ale w sumie nie o to chodzi, bo oboje maja cholernie rozny styl, ale oboje pisuja naukowo. i nie wiadomo ile tysiecy razy korygowali wlasne teksty po ich napisaniu. ale pisali... nie baczac na krytyke.</span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">- ale przeciez analiza to jedno a zastosowanie tych chwytow stylistycznych to drugie, coz, zdaje sie, ze to dlugi temat i potrzeba nam kropli absyntu</span><br /><br /><span style="color: rgb(0, 153, 0);">- o tak! a juz myslalem, ze nadaremno meczylem sie na tym przekletym bicyklu :)</span><br /><br /><span style="color: rgb(0, 153, 0);"><span style="color: rgb(153, 0, 0);">- pfff</span></span><br /></div></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-24980275283951152492009-03-07T17:43:00.007+01:002009-03-07T18:02:03.109+01:00<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzK5SzNVINa-8V4TndrHegg733rXNUxuPtAJn_4ahyphenhyphenOWaTz5euqtR7KffJgs-CHWjXYgWc0Nr3TYADuS9ZHWPYE3vE7Iei_bzot7w0kBKh10Wtm0IUtFTKWzSPDyqfA5NBm8yLcFsTW8aY/s1600-h/moulinrouge.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 240px; height: 320px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjzK5SzNVINa-8V4TndrHegg733rXNUxuPtAJn_4ahyphenhyphenOWaTz5euqtR7KffJgs-CHWjXYgWc0Nr3TYADuS9ZHWPYE3vE7Iei_bzot7w0kBKh10Wtm0IUtFTKWzSPDyqfA5NBm8yLcFsTW8aY/s320/moulinrouge.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5310487614091758610" border="0" /></a><br />moulin rouge, <a href="http://imagecache2.allposters.com/images/pic/BRGPOD/165801%7EThe-Moulin-Rouge-in-Paris-1921-Posters.jpg">eugene atget</a>, 1921.<br /><br /><span style="color: rgb(204, 0, 0);">straszliwy byl halas metra, gdy po raz pierwszy w zyciu jechalem nim z montmartre na wielkie bulwary. poza tym halas ten nie jest przykry, nawet poteguje przyjemne, spokojne uczucie szybkosci. reklama dubonnet bardzo nadaje sie do tego, by czytali, oczekiwali i obserwowali ja ludzie smutni i niczym nie zajeci. wylaczono z komunikacji mowe, poniewaz ani podczas placenia, ani tez wsiadajac czy wysiadajac nie potrzeba mowic. ze wzgledu na duza przystepnosc jest metro dla oczekujacego i slabowitego cudzoziemca najlepsza okazja, aby nabral przeswiadczenia, ze za pierwszym zamachem szybko i trafnie wniknal w paryz.</span><br /><br /><span style="color: rgb(204, 0, 0);">obcokrajowcow poznaje sie po tym, ze juz na ostatnim stopniu schodow metra traca orientacje i nie gubia sie w zyciu ulicznym tak bezposrednio, jak wychodzacy z metra paryzanie. rowniez przy wyjsciu rzeczywistosc dopiero powoli dopasowuje sie do mapy, poniewaz nie kierujac sie mapa, nigdy pieszo lub powozem nie dostalibysmy sie w to miejsce, na ktorym stoimy teraz, po wyjsciu na gore.</span><br /><br /><div style="text-align: right; color: rgb(153, 0, 0);">franz kafka: <span style="font-style: italic;">dzienniki: podroz lugano-paryz-erlenbach</span>, sierpien/wrzesien 1911.<br /></div></div><div style="text-align: center;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-41334072268092486572009-03-04T17:44:00.030+01:002009-03-04T20:15:40.196+01:00spielzeugland<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBJRH4elNP_LQxDo4l96y7sC6bYigu3Dbm95wkk74Be3A3pVt_RUtlY_b_hZmC2ItjLtEivFQrKbzTDUvKqhyphenhyphenDLlhgRA0Dkt65V0UI50aKsedQpkqD63JDXAfPAzp_4GL_YC-0cEfQTgDz/s1600-h/spielzeugland.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 240px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhBJRH4elNP_LQxDo4l96y7sC6bYigu3Dbm95wkk74Be3A3pVt_RUtlY_b_hZmC2ItjLtEivFQrKbzTDUvKqhyphenhyphenDLlhgRA0Dkt65V0UI50aKsedQpkqD63JDXAfPAzp_4GL_YC-0cEfQTgDz/s320/spielzeugland.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5309374416032316290" border="0" /></a><span style="color: rgb(0, 153, 0);">julia jäger</span> <span style="color: rgb(255, 204, 51);">&</span> <span style="color: rgb(0, 153, 0);">cedric eich</span> <span style="color: rgb(255, 204, 51);">w</span> <a style="color: rgb(255, 102, 0); font-style: italic;" href="http://mephistofilm.de/sites/filme_spielzeugland.html">krainie zabawek</a><span style="color: rgb(0, 153, 0);">.</span><br /><br /><span style="color: rgb(204, 0, 0);">jest rok 1942. niemiecka rzesza, berlin. </span> <span style="color: rgb(204, 0, 0);"><br /><br />david i henryk sa dwoma zaprzyjaznionymi chlopczykami, zyjacymi ze swoimi rodzicami w jednej z tysiaca berlinskich kamienic. gdy nagle mama henryka dowiaduje sie, ze rodzina dawida zostanie nastepnego dnia deportowana, postanawia swego synka o tym poinformowac. czyni to w sposob lagodny, poslugujac sie dziecieca logika i takowym tez wyobrazeniem swiata. opowiada swemu synkowi, ze david wyjezdza do krainy zabawek i ze niebawem bedzie trzeba go pozegnac, byc moze na zawsze. zasmucony ow faktem henryk oponuje i pragnie towarzyszyc swemu przyjacielowi w owej podrozy, ale mama surowo zabrania mu tego uczynic, dyplomatycznie opisujac wady owej krainy jak na przyklad te, ze w krainie zabawek misie sa zbyt wielkie etc.</span> <span style="color: rgb(204, 0, 0);">jednak henryk nie daje za wygrana, pakuje swoje rzeczy, czeka cala noc i w momencie, gdy gestapo przyjezdza po jego przyjaciela stawia czola calej sytuacji. biegnie co sil w nogach w kierunku auta, gubiac swego misia i czyniac wszystko, by tylko moc wyjechac razem z davidem w niezwykla podroz.</span><br /><br /><span style="color: rgb(204, 0, 0);">w miedzyczasie mama henryka spostrzega jego nieobecnosc i przepelniona strachem rozpoczyna poszukiwania. wypytuje sasiadow, biega, szuka. ale na prozno, nikt nic nie widzial i nikt nic nie wie. zdesperowana i pelna najgorszych przeczuc postanawia pojechac na dworzec i odzyskac swego synka. po dluzszym namysle gestapowcy przystaja na jej prosby zajrzenia do wagonow i rozpoczynaja sie poszukiwania. w koncu wagon dawida zostaje odnaleziony, drzwi wagonu otwieraja sie, matka wola swego syna i oczekuje w napieciu jego reakcji. rodzice dawida przesuwaja sie, ukazujac sylwetke malego chlopca i popychajac go w strone wyjscia. matka henryka spoglada poczatkowo z niedowierzeniem, by jednak po chwili ocknac sie i zdecydowanym tonem poprosic chlopca o pojscie razem z nia. chlopiec przystaje na jej prosbe i wkrotce oboje podazaja w kierunku domu.<br /><br />po przybyciu okazuje sie, ze henryk czekal na swoja mame, bawiac sie i probujac zapomniec swoj nieudany poranek. scena koncowa filmu ukazuje dwoje starszych panow, grajacych na pianinie utwor na cztery rece.</span><br /><br /><span style="color: rgb(204, 0, 0);">tyle fabula tego krotkometrazowego (14 minut) oskarowego cacka. cacka, ktore zmusilo mnie do zrewidowania mych pogladow na temat tejze nagrody, pogladow, w ktorych oskar nie zajomwal dotychczas zadnej chlubnej pozycji. dalam temu poniekad wyraz u randalkka, ktory na swoim</span> <a style="color: rgb(102, 102, 0);" href="http://randlak.blox.pl/2009/03/slamsowate-filmidelko.html">blogu</a> <span style="color: rgb(204, 0, 0);">w dosc krytyczny sposob opisuje <span style="font-style: italic;">slumdog</span>.</span><br /><span style="color: rgb(204, 0, 0);">otoz dotychczas nie bardzo wierzylam, ze oscary sa czyms wiecej anizeli milym dodatkiem do redcarpetowej gali. ale </span><span style="font-style: italic; color: rgb(204, 0, 0);">kraina zabawek</span><span style="color: rgb(204, 0, 0);"> przekonala mnie w kazdym calu i pozwolila uwierzyc, ze w jury academy award siedza takze ludzie, ktorzy potrafia docenic cos niebanalnego.</span> <span style="color: rgb(204, 0, 0);">co wiecej, ufam skrycie, ze nie uczynili tego tylko dlatego, ze film ten byl juz wczesniej nominowany i nagradzany wielokrotnie na przeroznych festiwalach.<br /><br />rezyser filmu jochen alexander freydank nakrecil bowiem film godny uwagi, uczynil to, nie zwazajac przy tym na wszelkiego rodzaju niedogodnosci. artysta nie dysponowal przeciez jakimis niewyobrazalnymi funduszami, jakimi moglby sie posluzyc, tak wiec cala produkcja wyniosla zaledwie trzydziesci tysiecy euro. pracujac nad filmem, wiedzial zatem doskonale, ze wstepnie nie bedzie stac go na to, by moc oplacic aktorow oraz wspolpracownikow, a mimo to udalo mu sie w ciagu 5 dni stworzyc cos, co niesamowicie porusza i przekonuje.</span> <span style="color: rgb(204, 0, 0);"><br /><br />ukazywana historia jest skonstruowana w sposob przejrzysty, prosty a jednoczesnie pelen nawiazan i symboli. freydank nie musi bowiem wyjasniac co oznacza wagon pelen ludzi, co oznacza gwiazda dawida i co oznacza strach matki, stojacej przed wagonem. </span><span style="color: rgb(204, 0, 0);">on odwoluje sie do wiedzy i emocji widza w sposob oczywisty, doskonale wiedzac, ze moze liczyc sie z tym, iz kazdy widz (no moze za wyjatkiem biskupa williamsona;) wyposazony w empatie, wrazliwosc, wiedze historyczna, wlasne doswiadczenia etc. sam bedzie w stanie zrozumiec, zinterpretowac, odebrac jego dzielo we wlasciwy sobie sposob.</span> <span style="color: rgb(204, 0, 0);">imponujaca ufnosc w umiejetnosci widza, ktora oczywiscie procentuje wzajemnoscia, gdyz widz nie czuje sie manipulowany, nie czuje sie prowadzony za raczke, wrecz odwrotnie, ma poczucie, ze jest brany powaznie, ze rezyser z szacunkiem podchodzi do jego recepcji dziela. owe relacje najbardziej uwidocznione sa w scenie, w ktorej matka stojac przed otwartymi drzwiami wagonu w przeciagu kilku sekund zmuszona jest podjac decyzje. decyzje, ktora uwidacznia jej wewnetrzny konflikt, decyzje, ktora przesadza o tym, ze..., no wlasnie, o czym ?</span><br /><br /><span style="color: rgb(204, 0, 0);">film freydanka nie udziela odpowiedzi, lecz inspiruje do zadawania pytan.</span> </div>Unknownnoreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-5513822106517033262009-03-01T18:15:00.011+01:002009-03-01T19:25:16.915+01:00targowanie (sie)<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCkMCDHYiil5sFTKChbdeBNQu9wi9FKZKGUuCMPdcpRaqza5HXunXcKGd8Gd_JUUYHLihxR3m7xcgMEQdo1eBmRCrBSJzoRd_W50kEwQcgoM2Uut4L4FAi1NmkY-RUzxb-DPp34v4Iq3t1/s1600-h/whiteplay.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 212px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjCkMCDHYiil5sFTKChbdeBNQu9wi9FKZKGUuCMPdcpRaqza5HXunXcKGd8Gd_JUUYHLihxR3m7xcgMEQdo1eBmRCrBSJzoRd_W50kEwQcgoM2Uut4L4FAi1NmkY-RUzxb-DPp34v4Iq3t1/s320/whiteplay.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5308269120286224594" border="0" /></a><span style="color: rgb(255, 0, 0);">powolnym, aczkolwiek smialym gestem dotknal mego obnazonego ramienia, by po chwili objac je cala dlonia i ponapawac sie ta zmyslowostka przez kilka nastepnych, nieznosnie dlugo trwajacych chwil.</span><br /><br /><span style="color: rgb(102, 204, 204);">-witaj.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 153, 0);">-witaj-</span> <span style="color: rgb(255, 0, 0);">usmiechnelam sie z trudem skrywajac przerazenie.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">w kilka miesiecy po rozstaniu ow gest byl dla mnie synonimem proby. bezpardonowym przekroczeniem linii demarkacyjnej, elementarnym pogwalceniem pieczolowicie budowanych granic. g. zlamal schemat konwencjonalnego powitania, dajac ow gestem wyraz swoim skrywanym tesknotom i niewypowiedzianym zyczeniom. gorset konwencjonalnych, sformalizowanych frazesow powitalnych byl dlan tylko przykrywka, maskarada zdradzajaca prawdziwe oblicze, ktora predko zostala zdemaskowana jezykiem ciala, intensywnoscia spojrzenia. g. rozkoszowal sie kazda miniona chwila, holdujac zarazem swemu fetyszowi ludzkiej skory i najpotezniejszemu bodzcowi erotycznemu jakim jest zakaz, nieosiagalnosc, tabu. wreszcie nie musial tworzyc go sztucznie, za pomoca fantazyjnych wojerystycznych imitacji, nie musial wymyslac niekonwencjonalnych obscenicznych scenerii, nie musial wyszukiwac dodatkowych bodzcow, podsycajacych jego pozadanie. mial je-ze tak powiem-na wyciagniecie reki. namacalna rzeczywistosc, stworzona bez skomplikowanych operacji, istniejaca doslownie i w przenosni, pozwalajaca mu sie realizowac z aktorska wrecz namietnoscia. g. mogl skoncentrowac sie calkowicie na swoich rozkoszach, zatracic we wlasnych tesknotach, nie zwazajac na to, ze pozbawia mnie w ten sposob kontroli, ze trace dla niego zmysly i umieram z przerazenia.</span><br /><br /><span style="color: rgb(102, 204, 204);">-znalazlabys czas na kawe ?</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 153, 0);">-tak, oczywiscie-</span> <span style="color: rgb(255, 0, 0);">wykrztusilam.</span><br /><br /><span style="color: rgb(102, 204, 204);">-wiec dobrze, zajde po ciebie wieczorem.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">zamarlam. bylam przerazona wizja, ze znow oddam mu sie calkowicie, ze g. ponownie zawladnie mym calym jestestwem, nie zwazajac przy tym na moje odczucia, liczac sie tylko z wlasna ekonomia przezyc, bilansujac i kalkulujac na zimno jak zwykle za i przeciw.</span> <span style="color: rgb(255, 0, 0);">wiedzialam doskonale, ze ten wieczor spedzony zostanie w towarzystwie przyjaciol vel statystow, ktorzy pomoga nam przetrwac trudne chwile rozmow. przeczuwalam, ze jako przyczyne wydarzen sprzed kilku miesiecy g. poda swoje obawy i slabostki, swoje ataki zazdrosci wynikajace z roznicy wieku etc. bylam swiadoma tego, ze bedzie zmienny w swych rolach, oscylujac pomiedzy ojcowska troska, meskim pozadaniem, ironia pelna melancholii, arogancja i strachem. jednakze udalo mi sie mimo wszystko podejsc ze sceptyzmem do jego teorii i wyznan, przygladajac sie wychudzonej i zmarnialej sylwetce, tak innej od tej, jaka zapamietalam majac przed oczyma obraz naszego rozstania.</span> <span style="color: rgb(255, 0, 0);">czyzby jednak przeliczyl sie w tej miedzyludzkiej inwestycji? czyzbym jednak znaczyla wiecej anizeli zwykla erotyczna przygoda?<br /><br /></span><span style="color: rgb(102, 204, 204);">-wiesz, ucieklem sie calkowicie w prace, w moim wieku czlowiek bardzo dlugo dochodzi do siebie po takiej historii.-</span> <span style="color: rgb(255, 0, 0);">stwierdzil nagle, uwaznie resjestrujac spojrzeniem moja reakcje.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">nie odpowiedzialam. poprosilam o odwiezienie mnie do domu, w trosce o to, by uniknac chwili slabosci, by zachowac do konca wlasna twarz i zakonczyc te farse raz na zawsze.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">nastepnego dnia przyniosl mi filizanke goracej kawy, podal ja przyjacielskim gestem i po krotkim small talku pozegnal sie chlodno, uciekajac w panice przed samym soba, zostawiajac emocjonalne zgliszcza. w kilka godzin pozniej z zamyslenia wyrwal mnie meski, donosny glos:</span><br /><br /><span style="color: rgb(51, 204, 0);">-ma pani moze ochote na lyk czerwonego wina?</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">unioslam glowe do gory i przyjrzalam sie sylwetce francuskiego, cholernie przystojnego narcyza.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 153, 0);">-z mila checia.- </span><span style="color: rgb(255, 0, 0);">odparlam.</span><br /><br /><span style="color: rgb(51, 204, 0);">-straszne te targi, takie depresyjne miejsce, osadzone w zimnej atmosferze i pragmatycznej architekturze. ma sie wrazenie, ze rzadzi tu tylko i wylacznie zadza pieniadza prawda? a ksiazki...coz, sa jedynie milym dodatkiem uzupelniajacym te groteskowa scenerie.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 153, 0);">-mhm.</span><br /><br /><span style="color: rgb(51, 204, 0);">- i pani taka pelna zycia w tym wszystkim, niesamowity kontrast. moze zjadlaby pani ze mna dzis wieczor kolacje?</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 153, 0);">- niestety, jestem juz umowiona, ktos przyjezdza do mnie z wizyta z daleka.</span><br /><br /><span style="color: rgb(51, 204, 0);">-szkoda, ja mam do dyspozycji tylko te jedna jedyna noc, jutro rano wracam do paryza.</span>- <span style="color: rgb(255, 0, 0);">dodal, usmiechajac sie bezczelnie.</span><br /><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">odusmiechnelam sie. wino mialo posmak zbytniego deja-v(ec)u...</span><br /></div><div style="text-align: center;"><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com1tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-32895817944068669292009-02-25T15:20:00.016+01:002009-02-26T18:42:38.614+01:00wqr.wienie<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVW6xuPi1qSIgeRRYdVJ90AbK_hXJESgusdh8Kasec5mtjrc3n4poUXdXTJcpYB7Ent711ueXWFDY__w3Nu0bUhvoHdTTvjoF25kFOT0US7zL4UjeOCzJHkvBBqjVZ-_4FXp9P19EZ7rlH/s1600-h/the.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 239px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiVW6xuPi1qSIgeRRYdVJ90AbK_hXJESgusdh8Kasec5mtjrc3n4poUXdXTJcpYB7Ent711ueXWFDY__w3Nu0bUhvoHdTTvjoF25kFOT0US7zL4UjeOCzJHkvBBqjVZ-_4FXp9P19EZ7rlH/s320/the.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5306739825895092946" border="0" /></a><span style="color: rgb(255, 0, 0);">- to niemozliwe, aby pani mogla z tego wyzyc.</span><br /><span style="color: rgb(255, 102, 0);">- ale przeciez siedze tu, zyje, egzystuje, moze mnie pani uszczypnac :)</span><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">- prosze pani, ja pani wierze, ale komisja nie uwierzy. prosze zalaczyc jeszcze jakis inny dokument uwierzytelniajacy pani dochody.</span><br /><span style="color: rgb(255, 102, 0);">- czy sugeruje pani, ze musze cos wymyslic? sfikcjonalizowac rzeczywistosc, aby stala sie bardziej rzeczywista?</span><br /><span style="color: rgb(255, 0, 0);">- no niestety, inaczej nie bede mogla tego przyjac, dziekuje pani, do zobaczenia.</span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">niemiecki bastion biurokracji wydal usta i wymownym gestem podal mi moje dokumenty.</span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">od tamtej chwili minelo pare lat. pare lat, w ktorych znalazlam dach nad glowa i jakies drobne zajecia, ktore pozwolily mi uporac sie z sytuacja, w jakiej znalazlam sie pare sekund po naglym rozstaniu z exem na obczyznie. </span><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">nie zmienia to faktu, ze nadal zyje z reki do ust, ze nadal moja sytuacja jest finansowo trudna. ale ja nie narzekam. kocham te niezaleznosc, kocham chwile, w ktorych to ja decyduje z kim sie spotkam i czy dzis spedze pol dnia w lozku z kawa i doskonala lektura na kolejne zajecia na uniwerku. ja nie mam problemow z takim sposobem na zycie.<br /><br /></span><span style="color: rgb(153, 0, 0);">ale inni wciaz maja.<br /><br /></span><span style="color: rgb(153, 0, 0);">caly czas bowiem zmuszona jestem tlumaczyc dlaczego moje zycie poswiecilam ksiazkom i edukacji, decydujac sie zarazem na samotnosc i egzystowanie na krawedzi spoleczenstwa. kazdy poczatek rozmowy z kims, kto wiedzie "normalne" zycie naznaczony jest zepchnieciem mnie na pozycje defensywna.z gory. ze jak to?! ze dlaczego nie stoje przy tasmie od rana do wieczora, dlaczego nie oszczedzam i nie ciulam, dlaczego nie buduje mego zycia na paru tygodniach w roku, kiedy to nagle Wielki Pracodawca laskawie przyzna mi pare chwil urlopu, abym mogla wybrac sie na majorke i uchlac tam do nieprzytomnosci? przeciez powinnam sluzyc Spoleczenstwu, przeciez powinnam zyc tak jak zyja Wszyscy! powinnam siedzac w biurze z nienawiscia spogladac na zegarek i wspolpracownika, grzecznie wypracowujac pkb. powinnam rozliczac kazdego, kto nie wiedzie tak znienawidzonego zycia. jak on w ogole smie nie poddawac sie owej presji, jak smie udawac, ze jest spelniony? skoro nie egzystuje w ramach parametrow przecietnego obywatela? skoro nie mieszka we wzorowej dzielnicy z idealnie wylizanymi domkami z wzorowymi rodzinami w srodku?</span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">coz, jednak malo kto potrafi zrozumiec, ze dla mnie studia moglyby trwac cale zycie. ze najchetniej przeszlabym od trybu zwyklych studiow do studiow dla seniorow. ze dopiero na uniwerku zyskuje inspiracje i napawam sie towarzystwem innych osob, osob, ktorymi chce sie otaczac, wsrod ktorych nie musze rozdawac sztucznych usmiechow. osob, dla ktorych nie jest istotne, ze zajecia dobiegly konca i nie zwazajac na zegarek nadal tocza zagorzala dyskusje, bo sa zadni wiedzy, zadni ciekawych wartosci i kontaktu z drugim czlowiekiem.<br /><br /></span><span style="color: rgb(153, 0, 0);">dlaczego zatem edukacja w naszym spoleczenstwie musi oznaczac luksus? dlaczego zinstytucjonalizowane uniwerki umozliwiaja dostep do wiedzy tylko nielicznym? za ogromna oplata i wymagajac ogromnych poswiecen? byc moze tak musi byc, aby zagwarantowac jakosc. ale ja nie popieram takiego systemu. marze o tym, zeby wiedza nie byla tak elitarnie definiowana, aby byla dostepna dla wielu. i aby ten sposob na zycie nie zmuszal kogos do ciaglego tlumaczenia sie wszem i wobec i wyjasniania, ze elitarnosc jest iluzja, albowiem nie ma nic wspolnego z lsniaca konstrukcja, jest raczej ruina, pozbawiona miejsca na laury.</span><br /><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">nie, nie siedze nikomu w kieszeni, oplacam swoj czynsz, oplacam swiadczenia socjalne oraz skladke do kasy chorych (to czy stac mnie na lekarstwa to juz inna sprawa, ale to moja wlasna decyzja). nie wyciagam reki do panstwa o jakiekolwiek pieniadze. i tak, oczywiscie, wiem i mam te swiadomosc, ze miejsce na studiach utrzymywane jest z pieniedzy podatnikow. ale wlasnie to moze mogloby ulec jakiejkolwiek zmianie, moze mozna by bylo edukacje udostepnic w inny sposob, jakis bardziej ludzki?</span><br /><span style="color: rgb(153, 0, 0);">dzis znow zetknelam sie z kims, kto nie porafil zrozumiec, ze zyje jak zyje. ze nie ciulam na kolejny samochod, na kolejny mebel, aby poczuc sie lepsza wobec innych, ze wystarczy mi lekutra kanta, aby poczuc sie spelniona. ze nie odczuwam potrzeby okazywania mego bogactwa na zewnatrz i udawania, ze jestem "lepsza", silniejsza, snobistyczniejsza od innych, whatever. ze obojetne mi sa jakiekolwiek dyplomy i odznaczenia oraz mozolne zdobywanie kolejnych szczebli kariery. doprawdy szczesciem napawa mnie spokoj, w ktorym moge sie oddac jakimkolwiek ksiazkom, dyskusjom bez nadmiaru spietrzonych oczekiwan ze strony innych. oddycham z ulga, ze nie mam wlasnego "doradcy finansowego" i tlustego konta w banku. ze nie definiuje sie poprzez "oszczedzanie", ktore dzieki wszelkim kryzysom przestalo miec w dzisiejszym swiecie jakikolwiek sens.<br /><br />tyle i nic wiecej. tylko: dlaczego musze bez przerwy udowadniac cokolwiek i poddawac sie konformistycznym strukturom, aby zostawiono mnie w spokoju?<br /><br />powoli, bardzo powoli przestaje sie tlumaczyc,<br />komukolwiek. </span><br /><br /></div>Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-11667754322931813852009-02-20T14:28:00.001+01:002009-03-09T11:13:00.476+01:00<div style="text-align: center;"><span style="color: rgb(153, 0, 0);">zmyslowosc</span> <span style="color: rgb(153, 51, 51);">w filozofii uwieziona jest w niezmyslowosci pojecia.</span></div>Unknownnoreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-7342393985366218184.post-17835858083090114312009-02-20T14:27:00.000+01:002009-02-20T14:28:40.110+01:00<div style="text-align: center;"><a onblur="try {parent.deselectBloggerImageGracefully();} catch(e) {}" href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBlCUDetBcIpTdCjT0oKNsXoYcWtVAh3lO9ryx6hu4XXWQ_ok_xstxnt4RKu0iyVy7UJ17gc9r4gSTN2mR8ZQI_cGYTU2vGxHxe84D0nm0-NW77jJ5l7t8GHwbbbfvvcwit_ylRpOPRO5c/s1600-h/fg1.jpg"><img style="margin: 0px auto 10px; display: block; text-align: center; cursor: pointer; width: 320px; height: 247px;" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjBlCUDetBcIpTdCjT0oKNsXoYcWtVAh3lO9ryx6hu4XXWQ_ok_xstxnt4RKu0iyVy7UJ17gc9r4gSTN2mR8ZQI_cGYTU2vGxHxe84D0nm0-NW77jJ5l7t8GHwbbbfvvcwit_ylRpOPRO5c/s320/fg1.jpg" alt="" id="BLOGGER_PHOTO_ID_5304870656168690786" border="0" /></a></div><div style="text-align: center;"><p align="center"><span style="color:#cc9900;">flugsteig,</span> <a href="http://www.frank-kunert.de/v2/index.php?page=galerie"><em><span style="color:#cc6600;">frank kunert</span></em></a><span style="color:#cc9900;">.</span></p><p align="center"><span style="color:#cc3333;">tym tylko bylem<br />czego ty dotknelas dlonia<br />nad czym w noc glucha wronia<br />pochylalas sie strzegac<br />tym tylko bylem<br />co rozroznialas tam w dole<br />w licach zatartych<br />w czole rysy nawykla ciac<br /><br />tys potracala przeciez zmysl<br />by drzal by nie usnal<br />mnie malzowine uszna<br />lepiac w goracym szepcie<br />tys to w wilgotna glab krtani<br />luki podniebien<br />kiedy wzywalem ciebie<br />miekki wkladala glos<br /><br />slepy bylem lecz szlas<br />przeslonieta i jawna<br />wzrok wszczepiajac mi z nagla<br />tak zostawia sie slad<br />i tak swiaty sie stwarza<br />a stworzone od nowa<br />zaczynaja wirowac<br />i darami obdarzac<br /><br />tak to blaskiem<br />ta mgla spowity<br />ziabem ogniem<br />wsrod przestworzy samotnie<br />krazy zblakany glob</span></p><p align="right"><br /><br /><em><span style="color:#cc3333;">josif brodski</span></em></p></div>Unknownnoreply@blogger.com0