11.06.2012

dance me to the end of love



(...)
- nie dostales mego listu?
- ech, dostalem, ale nie w tym rzecz! ja chce ciebie. chce byc z toba!
- to wyjdz za mnie.... har har har! 
- jesli mi obiecasz, ze bedziesz sie ze mna pieprzyc 5 razy dziennie. :)
- jesli mi za to zaplacisz. :)
- oszalalas!
- nie, probuje sie tylko dostosowac do uroczyscie przez ciebie zainicjowanego poziomu rozmowy, najdrozszy r.
- no ok, sorry. ale przyznasz, ze do polanskiego zbittermoonizowania jeszcze nam daleko.
- do tych portow nigdy nie dotrzemy, nie ma obawy. 
- bo?
- bo ksiezniczka zaslepiona naiwnoscia & narcyz to zaloga nadajaca sie idealnie na statek szalencow a nie do zwiazku.
- zwiazek jest statkiem szalencow. ale cholera, ty mi nie wierzysz, mam racje?
- wierze. w twe pozadanie. ale nie widze siebie w twoim uniwersum kobiet. nie w roli satelity.
- co chcesz zatem uslyszec? kocham cie? przeciez mowilem ci to juz sto razy!
- :) niewiele sie nauczylam w tym moim durnym zyciu, ale tego, ze wieksza wage nalezy przypisywac czynom nie slowom juz tak.
- brzmisz niczym bohaterki z jane austen. to co? mam wyslac list z referencjami do twego ojca i zwazac na kazdy ton jakim z toba rozmawiam, bo ow moglby implikowac zamierzenie zamazpojscia? obudz sie w koncu! pieprzona romantyczka. i daj mi lyka, prosze.

odczekalam cierpliwie, az wypil pol butelki martini. po czym dodalam: 

- pieprzony fan moderny. zimny, wyrachowany, rzeczowy, racjonalistyczny.
- niech ci bedzie, ale przynajmniej nie grzezne w mieszczansksich wyobrazeniach o milosci. nie widzisz jak bardzo nas to hamuje? i w gole ty, ktora przeciez obracala sie w tej wiedenskoamsterdamskiej bohemie i zazywala wolnego seksu nagle w dzwieku fanfarow oznajmiasz mi, ze oczekujesz tradycyjnego zwiazku, wyborne.
- i otoz. seksu. wiez emocjonalna to zupelnie co innego. ale podejrzewam, ze i tak nie zrozumiesz. preferujesz przeciez blondynki o lodowatej aurze, ktore swe idealnie dlugie nogi dekoruja na neoliberalnym szezlongu, kuszac dyskretnie wygladajaca z rozciecia spodniczki podwiazka?
- o to to. idealnie sie opisalas. teraz wiesz, dlazczego chce z toba byc. :) co sie tak rozgladasz?
- szukam suflera.
- haha, taki moze byc? 
spytal, podajac mi niedopite martini.
-dawaj. 
- wiesz, ja nie mam zamiaru tkwic w czyms, co caly czas trzeba definiowac i sie bez przerwy z czegos usprawiedliwiac. oraz zdawac relacje ze swych uczuc. pieprze taki uklad. 
- to co do cholery tu robisz? przerwales moj piknik z a., przychodzac na rozane wzgorze i wygladajac mnie?    bylo spedzac ten drogocenny czas z jedna z twych kolejnych kandydatek do haremu, uprawiac uczuciowy kapitalizm. wymiana towaru: uczucia, kasa, sex, prestiz, kazda da ci za te wartosci wiele. ja ci tylko jestem w stanie zaplacic moja paranoja. i dlatego miedzy innymi juz w to nie gram. game over, my darlin*, ok?
- gdyby mi na nich zalezalo bardziej czy bylbym teraz tutaj? to z toba mam niesamowita plaszczyzne intelektualna i seksualna. nie z innymi. i wzbraniam sie przeciwko redukcji do li i tylko pozadania. to nie to. ech, wiesz ty jestes niesamowicie wyksztalcona, ja takich elokwentnych kobiet nie znam. 
- czyzbys zamierzal mi uplesc laurowy wianuszek? cos nowego, mersiboku, szapoba, olalala i inne takie, ale...
-nie. chcialem powiedziec, ze to wyksztalcenie nic ci nie daje. bo obawa przed ludzmi oraz brak poczucia wlasnej wartosci na zawsze beda cie dyskwalifikowac w tej grze. zrob cos z tym i sprobuj byc ze mna. zaryzykuj choc raz w zyciu do cholery!
- i tak przemierzylismy piekna droge od fantastyki do introspekcji & z powrotem. posluchaj, te rozmowy prowadzimy od dwoch bez mala lat. a zatem dlaczego nagle cokolwiek nagle mialoby ulec zmianie? powiedz mi, wyjasnij, bo ja nie rozumiem. juz nic. ty szukasz jakiejs ifigenii, klytajmnestry whatever. silnych kobiet. 
- coz, dopoki nie zamierzasz zabawic sie w holfernesowa judyte, zaakceptuje wszystkie inne wcielenia :)
zgadzasz sie? 
- ... 
nie odpowiedzialam. za bardzo zajeta bylam polykaniem lez.

- ych no mow! odezwij sie! hello? hello I, helllo II, hello III, hello IV...

i nagle oboje zamilklismy w oslupieniu. r. odwrocil glowe w tym kierunku, w ktorym spogladalam i ja. 
na niebie ukazal sie naszym oczom wielki fajerwerk, a w tle rozlegly sie dzwieki symfonii mahlera. 
wkrotce potem na przeciw nam wybiegli rozesmiani goscie weselni...


munch. rozstanie.

4 komentarze:

  1. niekomentowalne, prawda?

    serdeczności

    OdpowiedzUsuń
  2. oraz nieczytalne. wiem. ale musialam. bedzie lepiej. kiedys. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. e tam.. W końcu przecież nikt nie kazał.
    A co u Ciebie?

    OdpowiedzUsuń
  4. 59 yr old Assistant Media Planner Rycca Rand, hailing from Sheet Harbour enjoys watching movies like Joe Strummer: The Future Is Unwritten and hobby. Took a trip to Three Parallel Rivers of Yunnan Protected Areas and drives a Mercedes-Benz 680S Torpedo Roadster. mozesz sprawdzic tutaj

    OdpowiedzUsuń