16.02.2009


before sunset, rez. richard linklater, 2004.

przygladajac sie tej cudownej parze, spacerujacej po uliczkach wiednia, zaczelam zastanawiac sie nad tym, czy analogia zycia jako przewodnika turystycznego ma racje bytu? czy mozna przyrownac zycie do kilku zabytkow, bedacych wspomnieniami, z ktorych czerpie sie cale zycie profity, niczym wspolczesny mieszkaniec rzymu? zyciorys zlozony z kilku dumnych wysokich wiezowcow, budynkow tylko na pokaz? kilku restauracji, tych polecanych zwiedzajacym, z widokiem na morze, oswietlona rybacka wioska lezaca w dolinie i przyleglym open air kino, bedacym pozostaloscia starego wloskiego amfiteatru? z kilku wskazowek, podanych z lekko dostrzegalnym mrugnieciem oka, czyli tych wersow, majacych na celu uswiadomienie zwiedzajacym, ze sa traktowani powaznie, a mimo to rodzinnie, swojsko, bez sztucznego dystansu.

czyli zycie, ktore sklada sie z kilku mniej lub bardziej reprezentacyjnych ruin, pomnikow, dziel sztuki i extra-special-exclusive-com.pl-things? a pomiedzy tym wszystko szare, pozbawione charakteru, bez wiekszego znaczenia? i podswiadomie kazdy tak naprawde marzy tylko o tym, by stac sie florencja, tym renesansowym klejnotem humanizmu lub rzymem, metropolia, ktora jak zadna inna roscila sobie prawo do bycia stolica swiata, pragnaca wladzy i bogactw. albo paryzem, nowym jorkiem, whatever.

czy tak naprawde prawdziwe zycie toczy sie w zaciszu skromnych restauracji, usytuowanych w zaulkach niepozornych uliczek, gdzie tubylcy jedza prosta salate pokropiona kilka kroplami balsamico i oliwy, nieufnie podchodzac do wszelakich francuskich sosow?

i czy naprawde jestem podobna do j. delpy, pelnej emocji opowiadajacej o tym, ze ich juz nie ma? czyzby moje do niej podobienstwo, o ktorym mowil p. polegalo wlasnie na tym? chyba tylko proznosc, a moze jednak niepewnosc lub raczej ciekawosc pognaly mnie do kina, w celu obejrzenia tych dwoch filmow, aby koniec koncow siedziec wsrod znudzonych filozofow na widowni pelnej zakochanych par, identyfikujacych sie w duzej mierze z celine & jessie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz