16.02.2009

big ben, benjamin stone, 1897.

...dopoty cos istnieje, nie jest ono tym, czym bedzie w przyszlosci.
gdy cos sie juz wydarzylo, nie jest sie ta sama osoba, ktora bylo sie
w momencie tego zdarzenia. [...]

mimo, ze przeszlosc nie istniala w sposob taki , w jaki istniala, bedac terazniejszoscia, to jawi sie nam
ona tak, jak gdyby byla wowczas tym, czym nam sie teraz byc wydaje. jednakze dopoty cos istnieje, nie jest ono tym czym bedzie w
przyszlosci. gdy cos sie juz wydarzylo, nie jest sie ta sama osoba,
ktora bylo sie w momencie tego zdarzenia. kiedys nie zdawalismy sobie sprawy z tego, o czym obecnie mowimy, ze istnialo. teraz mowimy, ze bylo tak i tak, pomimo, ze w momencie, kiedy to mialo miejsce, nie przypuszczalismy, ze powiemy o tym w ten sposob...

wspolna przeszlosc jest niczym muzeum, dostepna dla kazdego, kto ma ochote na jej zwiedzenie. indywidualnej przeszlosci obejsc nie sposob. otrzymujemy od niej bowiem tylko tyle, ile sama zechce nam ofiarowac. nawet jesli przybiera ona forme spowitego mrokiem snu. im wiecej pozwolilibysmy pozostac jej w tejze formie, tym bardziej stawalaby sie na swoj sposob terazniejsza.

sny ulegaja zniszczeniu, rowniez wowczas, gdy probujemy odgadnac ich znaczenie. podswietlone blaskiem swiatla dziennego zdradzaja nam tylko tyle, na ile zdolamy zadac im odpowiednie pytanie. niczym czlowiek poddany torturom, uchylajacy nam tylko rabka tajemnicy, nie dodajacy niczego od siebie. podobnie rzecz ma sie z przeszloscia.

martin walser, ein springender brunnen /w przekl. wl./


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz