
- on jest taki wspanialy, zadne ziemskie marnosci nie zaprzataja mu glowy! wystarczy, ze predko przelknie cos w mcdonaldzie i po klopocie, taki latwy w obsludze, no skarb po prostu! - zachwycala sie swiezo zakochana m.
siedzialysmy w modnej kafejce popijajac nasza obligatoryjna kawe. nieopodal nas dyskretnie farbowany wloch kaleczyl jak zwykle swoje niesmiertelne o sole mio. slyszac, ze zbliza sie do refrenu i chcac delikatnie uprzedzic rozmowa jego falszywe tony, spytalam predko:
- w mcdonaldzie?
- mhm - odparla m., z luboscia opychajac sie przy tym tortem.
- powiedz, widzialas go kiedys jak ze smakiem oblizywal lyzke lub chociazby zbieral resztki cukru rozsiane obok filizanki na stolikù? albo, ze bawil sie torebeczka od cukru? cokolwiek z takich rzeczy?
- nie, wlasciwie nie. on nie ma glowy do takich detali! jest zakreconym poeta - oburzyla sie m.
nie chcialam stracac o. z piedestalu na ktorym tak skrzetnie ustawila go m. ale pojecie przyjazni zawiera dla mnie tez moznosc krytykowania oprocz slodkopierdzacych slowek swiergotanych przy kawce. spojrzalam wiec na szczesliwa m. i po chwili wahania dodalam:
-wiec zapomnij o nim :)
- ???!
- jesli jedzenie nie jest dla niego wazne, jesli nie umie sie tym napawac, to bedzie taki sam w lozku, nie wspominajac juz o innych dziedzinach. dostaniesz zdechlego fiolka zamiast bukietu pieknych kwiatow. bo przeciez ziemskie wartosci sa dla zwyklych smiertelnikow etc. :) cholera, spaliscie juz ze soba?
- nie. no cos ty, za krotko sie znamy.
- hm, no nie chce ingerowac, ale ja bym sie na twoim miejscu zastanowila. :)
- poznam go blizej, ocenie, a nuz ...
w tym momencie nasza rozmowa zeszla na schematy i uprzedzenia wiazace sie z wyborem przyszlego ksiecia i bedace gwarancja trwalego szczescia oraz tego, ze po kilku latach dolce vita ow rzeczony nie zamieni sie w ropuche. obie stwierdzilysmy, ze niezbyt pozytywna oznaka jest ta, gdy mieszkanie wybranka wyglada niczym komplet dostawy prosto z ikei, od korkociagu poczynajac a na wieszaku konczac. nie, obie nie mamy alergii na ikee, ale brak fantazji jest gorszy od alkoholizmu ;) kolejnym sygnalem do ucieczki byl wg nas stan czystosci jego mieszkania oraz styl ubioru. jesli ksiaze ma na sobie pedantycznie dobrane, cukierkowe kolory, a podloge pastuje wlasnorecznie, nalezy w poplochu opuscic okret ;) ciekawym doswiadczeniem jest takze rozmowa na temat jego przyjaciolek oraz bylych kobiet, znanych powszechnie pod dwuliterowym okresleniem: ex. jesli kandydat unika rozmow na temat przyjaciolek, nalezy sprawe jeszcze raz gleboko przemyslec. czerwona lampka zapalic powinna sie rowniez wowczas, kiedy ukochany, lezac nad brzegiem morza, wpatruje sie w monitor notebooka i szczegolowo opisuje wspolna przyszlosc, kreslac jej konstrukcje przede wszystkim akcjami i obligacjami, niczym umowe lub lokate w banku. ciekawym doswiadczeniem jest takze zaproszenie na wspolna kolacje we dwoje. decydujace jest kto wybierze lokal, kto zaplaci i kto poda komu zapalniczke we wlasciwym momencie. ale przede wszystkim istotne, czy zdolamy otworzyc usta lub czy wieczor zamieni sie w monolog penisa ;) jesli kolacja przebiegla w sposob szczesliwy, czyli ze dialog wypadl interesujaco, ksiaze byl uwazny i podal nam ogien we wlasciwym momencie, nie pozowal nazbyt zaokraglonym napiwkiem, ani tez chciwie nie dusil ostatniego grosza, tudziez pozwolil zaprosic sie przez nas, to mozemy plynnie przejsc do alkowy. tutaj zgodne bylysmy co do faktu, iz olimpijczyk, traktujacy sex niczym bieg po luxusowe trofeum, jest krotko mowiac koszmarem. takze ktos, kto po wstepnych godzinnych negocjacjach rozpoczyna pieszczoty, aby po dwoch godzinach przejsc do fazy nastepnej, nie jest godny polecenia. przy takim panu zasypia sie w 20 minucie tzw. stosunku, lub odplywa myslami w kraine pieknych perel, widzianych ostatnio w oknie wystawowym na goethestrasse. okropni sa rowniez ci, ktorzy cierpia na syndrom kokoty vs. matki teresy, czyli pragnacy kobiety wyzwolonej, ale wpychajacy ja na sile w swiete zlocone ramki.
- to czego jeszcze nie mialysmy na liscie?
w tym momencie zamarlysmy, albowiem przypomnialysmy sobie jak byly mezczyzna p. pojechal do niej do polski, traktujac ow wyprawe na rowni z podbojem stalingradu. wschodnia ofensywa, z plecakiem pelnym konserw, a przede wszystkim uprzedzen konserwowanych od zarania i odlanych w betonie. punktualnie o 12 w nocy w sylwestra, dumny jak paw s. zaprezentowal jej checklist wykoncypowana przez starszyzne jego rodu, majaca zbadac, na ile p. nadaje sie na przyszla malzonke. ich zwiazek zakonczyl sie w godzine pozniej spekatkularnym hukiem fajerwerkow /i nie tylko tych/ w tle.
s. zginal ugodzony wlasna bronia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz