19.02.2009

Cafe Florian, Piazza San Marco, Venice

ilez oddalabym, aby moc dzis rano wypic mocna, aromatyczna kawe przy stoliku weneckiej kawiarenki florian. pomijajac estetyke tego miejsca i wspaniala wenecje, niesamowitym musialoby byc wyobrazanie sobie goethego podnoszacego filizanke do ust, odprowadzajacego przy tym spojrzeniem piekne venecjanki. lub obraz rousseau czy tez george sand, kreslacych w zamysleniu swe mysli na rozpostartych przed soba arkuszach. no i balzac, zatopiony w lekturze gazety porannej, ale mimiochodem bacznie obserwujacy kawiarniane zycie, aby potem uchwycic je w jednej ze swych noveli.

w massimila doni pisal: cafe florian w wenecji to jednoczesnie gabinet przyjec advokatow, gielda, teatralne foyer, klub, czytelnia... oczywiscie az roi sie tutaj od politycznych szpiegow, jednakze ich obecnosc sprawia, ze geniusz wenecjan zyskuje na ostrosci, dbajac o to, aby ich odwieczna czujnosc nie odeszla w zapomnienie.

(w przekl. wlasnym ;)

cafe liczaca sobie prawie 300 lat kryje w swych scianach mnostwo historii, takze tych krwawo-rewolucyjnych.

siedze teraz przy biurku i tym, co obecnie nawiazuje do wspanialek kafejki jest filizanka kawy, gesie pioro, rigoletto verdiego i otwarte okno na swiat...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz