19.02.2009

philip-lorca di corcia

exhibicjonizm na blogu jako danie glowne. podane w przerozny sposob. czasem lykane w pospiechu, parzac w usta. czasem stezale, zimne, ciezkostrawne. popijane czyms silniejszym dla lzejszego przelkniecia. nieraz podane na srebrnym talerzu, krolewsko, innym razem zle, niedbale, slabo doprawione, u zakochanych czesto przeslodzone lub przesolone do granic mozliwosci.

ale zawsze przyciagajace uwage zglodnialych spojrzen, spragnionych liter dusz. niekoniecznie dlatego, ze konsumowalismy to juz wiele razy, przezuwajac jak osiolek siano lub delektujac sie kazda mysla, lecz raczej dlatego, ze ma ono posmak nowalijek. nowe wizje, wyzwalajace poczucie nadejscia czegos lepszego, nie przesiaknietego jeszcze gorzka polewa rozczarowania. lapiemy wiec przynete, wchlaniamy, aby po chwili moc oddac sie grze zmyslow, mysli. polykamy, pozbawiajac sie czasem luxusu przetrawienia, zatrzymania sie, odpoczynku, wchlaniamy kolejny kes, skwapliwie korzystajac z nadmiaru i roznorodnosci. w pelni swiadomym, ze kolejne napelnienie ust to tylko preludium do nastepnego. uznajac za malo istotne, ile w tym wszystkim prawdy lub tez fikcji, wazne, aby wygralo batalie o laske naszego podniebienia.

w zasadzie to uwodzicielsko prosty sposob na spedzenie chwili, rozbudzajacy plonne nadzieje i pozadanie pelniejszego zycia, w ktorym emocje, uczucia i mysli nareszcie znajda swe wlasciwe, starannie przypisane im przez nas miejsce.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz