16.02.2009

bettina rheims

drewniany plug zaprzezony w nasza szkape, nieopodal jozik w barchanach. zuzie w czepkach haftowanych, dzierzace w dloniach wielki kolacz chleba i usmiechajace sie slodkopierdzaco do obiektywu. tluste gaski (to juz nie o zuziach). jakis mazurski widoczek a la idylla, kilka zabytkowych budowli.

zmiana kadru:

szybkie (kradzione oczywiscie) samochody, piekne kobiety, mafie szmuglujace na granicy, dzielnice tonace w czerwonym swietle. sex & crime dzikiego wschodu.

oto dwie najczesciej spotykane perspektywy ukazujace nasz kraj w niemieckich mediach. oczywiscie w dowolnej wariacji, ale przewaznie wg powyzej opisanego schematu, czyli rolnicza, biedna, chaotyczna polska vs przemyslowe, bogate, uporzadkowane niemcy. dlatego tez sceptycznie podeszlam do artykulu w miedzynarodowym magazynie der feinschmecker opisujacym w kwietniowym wydaniu kulinarny pejzaz warszawy.

stolica ukazana jest tu jako preznie rozwijajaca sie metropolia. autor dodaje jednak predko, ze warszawa nie ma zreszta innego wyboru, jako, ze nie posiada ani tak interesujacego polozenia jak budapeszt, ani nie dysponuje czeskim piwem jak praga. ergo stolica nie moze zyc przeszloscia i zmuszona jest patrzec w przyszlosc.

podroz po warszawskich kuchniach przyrownana zostaje do jazdy diabelska kolejka. niektore potrawy godne sa krolewskiej uczty, inne zas zasluguja na okrycie je serwetka dystyngowanego milczenia. autor zarzuca polskim kucharzom brak checi do podrozy, a tym samym duszenie sie we wlasnym sosie. wyjatkiem okazuje sie pawel oszczyk, szef kuchni w hotelu le regina, ktory juz po kilku tygodniach stal sie gwiazda warszawskiego nieba kulinarnego.

niestalosc, goraczka, nieslychane tempo, panujace takze w klubach i barach, ktorych nazwa potrafi zmienic sie w trakcie jednej wizyty, czasem nawet rownoczesnie z managerem ;)

polska kuchnia opisana jest jako tlusta, prosta i mocna, ale przede wszystkim prawie nieobecna. niewiele w niej warzyw. autor chwali natomiast sledzie w oleju, pierogi oraz nalesniki. pozytywnie ocenia rowniez polskie zupy, smaczne niemalze w kazdej restauracji. wymienia takze bigos jako potrawe typowo polska. krytykuje grand kredens, ktorego potrawy godne sa predkiego zapomnienia. chwali za to bardzo la rotisserie oraz art deco, ktory zadziwia swa miloscia do detalu i wysmakowanego luxusu.

ogolnie rzecz biorac autor artykulu podchodzi z rezerwa do opisywanego przez siebie miasta, ale byc moze moje nastawienie bylo na tyle sceptyczne, ze uznalam jego slowa za prawie neutrealne ;)

hotele (ocena w punktach)

intercontinental: 4

le regina: 4, restauracja: la rotisserie: 2,5

le royal meridien bristol: 3

mercure fryderyk chopin: 2

polonia palace: bez oceny

rialto: 3 ; kurt scheller's feinschmeckerrestaurant: 1,5

the westin: 4

restauracje:

boathouse: smaczna kuchnia, mlody personel.

cafe blikle: interesujace miejsce.

delicja polska: 1

dom polski: jazda diabelska kolejka, po interesujacej przystawce nastapilo rozczarowanie daniem glownym.

la boheme: 1,5

pod barbakanem, bar mleczny: nalesniki godne polecenia. :)

polska: 1

sense: popularna kafejka, duzy wybor vodki, ciekawe gry slowne w spisie menu.

u fukiera: 1

u hopfera: 36 rodzajow ravioli jest godnych polecenia.

skala punktacji restauracji:

5: doskonale pod kazdym wzgledem

4: nieprzecietna zarowno kuchnia jak i serwis, duzy komfort, nieprzecietne otoczenie.

3: kreatywna kuchnia, bardzo dobry serwis, komfort i otoczenie godne uwagi.

2: bardzo dobra kuchnia, dobry serwis, przyjemne otoczenie.

1: zarowno kuchnia jak i komfort ponadprzecietne.

ocena hoteli nie odbiega znacznie od systemu punktacji restauracji.

(z roku 2005)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz