literaturwurst (martin walser: halbzeit), dieter roth, 1961."milosc do czytania? to niepomowienie
oczekuje pani, ze wypowiem sie teraz na temat mojej milosnej afery z czytaniem. otoz nic bardziej blednego, to plotka, niecne pomowienie, poniewaz sadze, ze pomiedzy nami istnieje li i jedynie cos na ksztalt przyjazni, a moze nawet biznesu, tudziez umowy handlowej. czytam raczej ze wzgledow zawodowych, w celu pozyskania informacji na temat najnowszych wydarzen, takze tych, jakie maja miejsce w literaturze. wlasciwie rzecz biorac, nasz zwiazek nie ma nawet wyzej opisanego charakteru. przyczyna jest prosta, otoz nie potrafie znalezc do czytania wygodnej pozycji, ze juz o sensownej podporce pod ksiazke nie wspomne. czesto tez zasypiam podczas czytania. wiec gdy czytam lezac, ksiazka opada mi z hukiem na twarz i budzi w bolesny sposob. nawet jesli uda mi sie nie zasnac to czytam bardzo wolno. alez to cudownie!- pocieszaja mnie wowczas inni- przeciez w taki sposob zapamietuje pan na pewno o wiele wiecej od szybkich czytelnikow. bzdura. zapominam wszystko natychmiastowo, nie majac nawet bladego pojecia o tym, czy przeczytalem wlasnie powiesc czy raczej biografie. naturalnie, gdy stwierdzam, ze to, co czytam jest bardzo istotne, robie sobie notatki, ale i one musza zostac kiedys przeczytane i caly problem zaczyna sie od nowa. [...] czasami dopada mnie mysl, ze zostalem pisarzem tylko po to, aby moc uciec od ksiazek. pisanie ksiazek jest bowiem rzecza, ktora pochlania mnostwo czasu i absorbuje calkowicie, sprawiajac zarazem ogormna przyjemnosc. jednakze, aby pozwolic sobie na ten luxus, trzeba zarabiac pieniadze, a to z kolei wiaze sie z publikowaniem napisanych textow. w efekcie koncowym oznacza to, ze jacys nieszczesnicy zmuszeni beda te dziela przeczytac, co sila rzeczy skazuje biedakow na zeslizgywanie sie z foteli i zasypianie nad lektura.[...]"
michael frayn
"czytanie moze unicestwic
czasem mam wrazenie, ze czytac potrafilam juz od zawsze, i ze kazda inna czynnosc rownoznaczna byla dla mnie z utrata czasu. to tak, jak gdybym przekraczala granice czegos prostackiego, malo wyrafinowanego (przede wszystkim w kontaktach z ludzmi), tak, byc moze wlasnie to jest moim grzechem glownym: ze czytam, aby nie musiec zyc (i dlatego tez pisuje). czytuje takze szmire, powiesci brukowe, w zasadzie obojetnie co, poniewaz odczuwam taka potrzebe oraz dlatego, ze nic lepszego nie przychodzi mi do glowy. czytanie jest dla mnie elegancka sukienka zycia, bedaca zawsze przy mnie, przylegajaca, tulaca sie do mnie. i nie ma znaczenia fakt, ze inni ludzie wbijaja sie w moje wnetrze niczym kolce, bo nieprawdziwa mowa liter bedzie zawsze w stanie odeprzec ich atak, pomoze utrzymac przy zyciu. [...]
podczas procesu czytania wytwarza sie paradoxalny stan, wyrazajacy sie tym, ze w zaleznosci od mego szacunku jakim darze dany text, skala uwagi jaka jestem w stanie mu poswiecic waha sie niemozebnie. filozofie np. czytam niczym gryf. cos kartkuje, bezwiednie obejmuje spojrzeniem i nagle spostrzegam, ze to wlasnie jestem ja, moje miejsce, na ktore rzucam sie z okrzykiem drapieznego ptaka, wyrywam je dla siebie, krwawiace jeszcze, ociekajace krwia, polykam, sok myslowy splywa mi po brodzie. to wszystko, co robie jest malo estetyczne, ale nie zatrzymuje sie, lecz jak najpredzej zaczynam sie zastanawiac nad tym, w jaki sposob moglabym najsensowniej wykorzystac cenna zdobycz. pozniej wklejam ja w moja proze tak, jak kiedys zamurowywano zywe istoty. mialo to zapewne na celu podtrzymanie wytrwalosci fundamentow budowli. ale bledem byloby sadzic, ze zywie przekonanie, iz moje texty beda bardziej trwalsze tylko dlatego, ze zakopalam w nich kawalek heiddeggera czy tez nietzschego, ukrywajac go jawnie, nie silac sie na dyskrecje i zdajac sobie doskonale sprawe z tego, ze germanisci rozesla swoje pieski, wydajac im polecenie szukaj!, mimo, ze w zasadzie nie powinni byli tego robic. [...]"
elfriede jelinek
"czytanie to upokorzenie
cala wczesniejsza kultura byla kultura obrazow. dlaczego zatem mialoby to nagle ulec zmianie? czytanie wymaga wysilku, bez obietnicy zaplaty. czytanie nie przynosi zadnej korzysci czy tez radosci. najlepsze i najciekawsze ksiazki na swiecie sa smutne. [...]
czytanie jest rzecza uciazliwa, problemem, wyzwaniem. podczas czytania dowiadujemy sie, ze w zadnym wypadku nie nalezymy do najlepszych, ze jestesmy idiotami. czytanie przerasta nas. czytanie jest lekcja pokory, ba! upokorzeniem wrecz, gdyz kazda dobra ksiazka jest madrzejsza od czytelnika. czytelnik nie jest w stanie zaofiarowac ksiazce nic w zamian.[...]"
andrzej stasiuk
"bez czytania nie ma pisania
bez czytania nie ma pisania. w zasadzie kazda wolna minute poswiecam czytaniu. czesto panuje u mnie tzw. stan wyzszej koniecznosci, nadchodzacy wowczas, kiedy nie mam nic pod reka do czytania ( w pociagu, przy sniadaniu, w lozku). jest to stan wrecz katastrofalny (bywalo, ze z rozpaczy pochlanialem etykietki na sloiku z dzemem).
pisanie jest dla mnie wynikiem czytania. wlasciwie proces pisania jest niczym innym jak tylko upismiennianiem przeczytanego. moim najwiekszym marzeniem jest uswiadomienie czytelnikowi, ze to co wlasnie znajduje sie przed nim, jest przede wszystkim textem. ze moja tworczosc, jest tylko literackim protokolem, produktem, w gruncie rzeczy niczym innym jak czytaniem. ze czytajac mnie sa swiadkami mego czytania swiata (textow, muzyki, ludzi, swiata), rozszyfrowywania znakow, ze maja moznosc zagladac mi przez ramie. [...] wciaz uparcie probuje moich sil, mierzac sie z najtrudniejszymi, zlozonymi tekstami. uwazam - takze podczas pisania - iz najciekawiej jest dotrzec do granicy tzw. wlasnie-przed-chwila-zrozumienia, i nad nia sie pochylic, zatrzymac, popracowac. czytelnicy moich powiesci mawiaja czesto, ze lektura tychze ksiazek byla dla nich trudnym wyzwaniem. odpowiadam im wowczas, ze i ja nie mialem duzo lzej, podczas procesu ich tworzenia."
thomas meinecke
"jestem zawszeczytelniczka
czytanie bylo dla mnie nalogiem, od zawsze. zle czulam sie w mieszkaniach pozbawionych ksiazek. cudze texty byly moim pokarmem, wchlanialam je, wdychalam i probowalam nasladowac. w wieku 15 lat imitowalam styl maxie wunder, w wieku 16 brigitte reimann, w wieku 17 thomasa manna. moje dzienniki pelne sa tej mieszanki, wielkiej milosci i wielkiego zwatpienia, ujetych w niewyobrazalnie dlugie zdania, ciagnace sie niekiedy przez 2, 3 strony.
jadac przez grecje na inter-rail, z bagazem osmiu i wiecej ksiazek na plecach, pod rozzazrzonym sloncem, w temperaturze 45° C ani przez chwile nie pomyslalam o tym, ze jestem szalona wariatka, tylko dlatego, ze wloke ze soba opasle tomiska theodora fontane. [...]
nigdy jeszcze nie opuscilam domu nie zabierajac ze soba ksiazki. siedzac na przystanku autobusowym czy tez stacji metra, zawsze zatopiona jestem w lekture i przechodnie pytajacy mnie o czas, numer peronu, etc. zmuszeni sa zawrocic mnie z fantazyjnych sciezek wiodacych przez szwajcarskie gory czy tez rzymskie przedmiescia. moje torebki wybieram zawsze wg wielkosci ksiazek, tzn tak, abym mogla miec przy sobie chociaz jedna z nich. wyjezdzajac na urlop pakuje do torby podroznej tysiace ksiazek i tuz po przybyciu goraczkowo szukam dla nich miejsca, by je godnie ulokowac. jednak najtrudniejszym jest dla mnie ten moment, w ktorym zmuszona jestem stwierdzic, ze zapomnialam jakiejs bardzo istotnej ksiazki i ze stalo sie tak tylko dlatego, gdyz podczas pakowania wyjelam ja na chwile z torby, aby sprawdzic, czy tez aby na pewno jej nie zapomnialam."
zsuzsa bánk
"moja milosna afera z czytaniem
obojetne o jakiej porze, podczas wschodu i zachodu slonca, nowiu i pelni, gdy spadnie pierwszy snieg, kiedy pojawi sie pierwsza jaskolka, w srode, o wpol do drugiej, pol do trzeciej, pol do czwartej, na boze narodzenie, na wielkanoc, na zielone swiatki, 3 sierpnia 1969 roku, w sylwestra, podczas winobrania, gdy spadaja gwiazdy, podczas wybuchu rewolucji w 1956 roku, podczas wkroczenia rosjan do pragi, polakow do polski, amerykanow do kuwejtu, podczas opuszczenia przez rosjan kabulu, budapesztu, pragi, kijowa itd., podczas zbombardowania przez nas vojvodiny, podczas nadejscia moich dni slway, i po raz drugi i trzeci, w czasie, gdy moj brat strzeli niemcom gola, gdy moj dziadek ze strony ojca zmarl, gdy moja babcia ze strony matki umarla, gdy moja babcia ze strony ojca umarla, podczas smierci mej matki i mego ojca, w chwili mej smierci, podczas narodzin mej corki, mego syna, jeszcze jednej corki, kolejnego syna, podczas narodzin mego wnuka, podczas gotowania flakow, podczas gdy moja matka otworzyla drzwi i ujrzala nas. podczas przyrzadzania beefsteaku a la wellington (krwiscie! krwiscie!), w zasadzie bez znaczenia gdzie i jak, na stojaco, lezaco, spacerujac, lezac na plecach, stojc na rekach ( w nadziei na czyjas pomoc), w kucki, na wszystkich czterech, nago, we fraku, z cylindrem, z wlozonym obuwiem futbolowym, z pantoflami, w biustonoszu, plaszczu, w paryskim métro, wiedenskim tramwaju, berlinskiej kolejce podmiejskiej, na najwyzszym pietrze londonskiego autobusu, przed explozja, w czasie explozji, po explozji (zamiast explozji: jaka piekna mysl!), w lozku, na rècamierze, na sofie, w jaskini materacowej, na stole, na krzesle, w uszatym fotelu, na podlodze, na pledzie, w piwnicy, w lodowce, w zupie gulaszowej, na trzezwo, pod wplywem alkoholu, w znakomitym nastroju, z humorem i bez, w peru, w japonii, w hoyerswerdzie, obojetne z kim, z klasykiem, autorem wspolczesnym, autorem majacym sukces, nieznanym i malo znaczacym, znanym tylko w polowie, w cwiartce, w jednej osmej, w jednej szesnastej, w jednej trzydziestodrugiej, w 2 do potegi n-tej, z pisarzem duzym i malym, blondynem i brunetem, brazowym, zoltym, czarnym, z kobieta i z mezczyzna, z kims pomiedzy, z mlodym (ba! bedacym jeszcze nieletnim!), starym (ze slina splywajaca z kacika ust), z wysokim (kosztolányi), z miekkim (ödon von horváth), z ogromnodupiastym (balzac), z cebulkowodupiastym (joyce), i da capo, podczas wschodu i zachodu slonca...
peter esterházy
[w przekl. wl.] z: literaturen: das große lesen., das journal für bücher und themen, 10/05
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz