19.02.2009

ohne den verdammten titel

rzeczywistosc fikcyjna, niczym w polsnie. taka, w ktorej wszystko zdaje sie byc mozliwe. surrealistyczny scenariusz, ktorego zlozonosc jest duzo wieksza, anizeli pozwalaloby to przypuszczac pierwsze, powierzchownie uzyskane wrazenie. detal urastajacy nagle do rangi glownego elementu, plaskosc zyskujaca nieoczekiwana glebie, nisza zamieniajaca sie w niezglebione pomieszczenie, drzwi prowadzace do nikad.

i nagle czas staje sie zbyt cenny, by tracic go na zbyteczne proznostki czy tez aranzacje watpliwej jakosci. i mozolne, stopniowe uswiadomienie sobie, ze nie ma sie juz nic do stracenia, ze nie zylo sie dotychczas tak, jakby zyc mozna bylo, nie kochalo sie tak, jak sie kochac powinno. strach paralizowal kazdy ruch, nie pozwalajac znalezc odwagi do bledu, do osmieszenia sie.

i sprobowac. mimo tej swiadomosci. mimo rozwleklych i permanentnych rozwazan nad kategoriami moralnymi i tego, do jakich akrobacji potrafia nas zmusic. mimo wykalkulowania i suchej ekonomii logiki. dzialac, kochac, zatracic sie, godnie i bez potepienia, bo nawet w wypadku odrzucenia, wiedza, ze uczynilo sie wszystko, ze wreszcie znalazlo sie te odwage, zlagodzi wszelkie mozliwe konsekwencje. pozwoli predzej odnalezc wyjscie, zminimalizuje milczaca zadume nad bezkresem samotnosci, przyda koncowi miano kolejnego, pozbawionego uprzedzen poczatku.

zignorowac pryncypia negatywnego wyboru elementow z poprzednich zwiazkow, tylko po to, by moc im sie przeciwstawic. i wreszcie pozwolic zrealizowac sie temu, co od lat pragnie wydostac sie na powierzchnie. i uchwycic, drzac z podniecenia, tak, jak chwyta sie cos przelotnego i dlugo oczekiwanego, spontanicznie, nerwowo, entuzjastycznie, postulujac odwage, prawde, nadajac im bezpardonowo konstytucyjny charakter.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz